Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki

Fretka traci głowę

Narrator:Fretka traci głowę

Fineasz:Racja! Ej, Ferb dziś urodziny Fretki, w zeszłym roku nam trochę nie wyszło


Goryl:(ryczy)

Fretka:(wrzask)


Fineasz:Tak daliśmy plamę. W tym toku roku przygotujemy coś wielkiego.

PiosenkaFretka (piosenka)

To Fretka

Prawie jak Wenus z Milo lecz ma nieurwane ramiona

I cała składa się z zalet tych o najwyższej jakości

To jest powód, że trudno z modliszkom jest ją porównać.

Fretka

Tak jak ten napis głosi

Fretka

Bardzo dobre swetry nosi

Fretka

Na mleko straszne uczulenie

Fretka

Doprawdy cudna jest szalenie

Pepe:(odgłos)

Fretka:Pepe? To coś jest zdaje się twoje.


Linda:Wszystkiego dobrego Fretka. Zrobiłam ci urodzinowe śniadanko.

Lawrence:A potem będzie jeszcze niespodzianka.

Fretka:Co to jest? Gdzie to jest?

Lawrence:Musimy gdzieś pojechać.

Fretka:Uuuu?! Czy to sklep?

Linda:Nie

Fretka:Dobra. Może jednak sklep.

Lawrence:Nie to nie jest sklep.

Fretka:Zaraz. Błagam, chyba nie jedziemy do Mount Rushmore.

Linda:To wspaniałe miejsce. Czterej amerykańscy prezydenci wyżeźbieni na zboczu góry.

Lawrence:To był pomysł Fineasza i Ferba.

Fineasz:Nie ma za co


Lawrence:Dobra, wy już możecie iść, ja zaparkuje samochód i zaraz do was dołączę.

Fineasz:My wejdziemy na górę. Choć Pepe.

Linda:Dobra. My zaraz was dogonimy. Kochanie, dziś twoje urodziny. Możesz sobie wybrać co chcesz. Ooooo, jakie fajne skaczące prezydenckie główki.

Fretka:Mamo, żenada.

Linda:Dobra, to może ta słodka przytulanka pan Lincoln.

Fretka:O, Jeremiasz. Cześć Jeremiasz.

Jeremiasz:Cześć Fretka.

Fretka:Co ty tu robisz?

Jeremiasz:A mamy taki program wymiany, więc jestem w rożnych miejscach.

Fretka:E... Ech... Dziś są moje urodziny i.. E... Ja...e... Coś muszę sprawdzić. Wracam za chwilę. Gdzie oni są?

Izabella:Dzień dobry pani.

Linda:O cześć Izabello. Skąd wy się tu wziełyście?

Izabella:Jesteśmy na wycieczce. A... Fineasz też tu jest?

Linda: Aha. Razem z Ferbem na górze.


Fineasz: Mam pewien pomysł.

Ferb: (dzwonek)


Fineasz: Ej, gdzie Pepe?

Du bi du bi du ba X6


Monogram: Witam Agencie P. Dr. Dundersztyc znów coś kombinuje. Odkryliśmy, że ma nową kryjówkę w głowie Lincolna w Mount Rushmore. Wiem dopiero tam byłeś. Nasz błąd. Kiepsko u nas z planowaniem. Przepraszam.

Fretka: Fineasz! Ferb! Oh!

Mężczyzna: Ej, skarbie zobacz co te dzieciaki wyprawiają tam na górze.

Fretka: Niech mnie pan tu puści. O?! Mamo! Mamo musisz teraz coś zobaczyć.

Linda: O. Wyłączylo się.

Fretka: G. Oh. Już widać.

Linda: O, jaki piękny gejzer. Bardzo ciekawe. Wracam do sklepu z upominkami.

Dundersztyc: A Pepe pan dziobak. Twoje wyczucie jest niezawodne. A niezawodne znaczy kompletnie zawodne! He! He! Wkrótce się przekonasz jaki mam świetny plan. Podziwiaj mój wspaniały świdronator. Wywierce gigantyczny tunel do Chin. Zbuduje płatnom autostradę i zbije majątek. A więc jak to mówią w Chinach arrivederci!

Fineasz: Dobra od czego by tu zacząć.

Izabella: Cześć Fineasz, co dziś robicie?

Fineasz: Niespodziankę.


Izabella: Pomóc wam?

Fineasz: Możesz stać na czatach.

Izabella: Już lecę!


Narrator: Nosimy wielkie kije.

Mężczyzna 2: Proszę pani, jeśli weźmie się coś z półki, trzeba to zakupić.

Fretka: Mamo zobacz co Fineasz i Ferb wyprawiają.

Mężczyzna 3: Ej, chłopcy. Czy wy nie jesteście za młodzi żeby prowadzić prace renowacyjne.

Fineasz: Tak, tak jesteśmy.

Mężczyzna 3: Miło nam, że młodzież interesuje się dziedzictwem narodowym.


Dundersztyc: (krzyki z bólu)

System: Przegrzanie kadłuba, Przegrzanie kadłuba.

Dundersztyc: Kompletnie zapomniałem o ciekłej lawie wewnetrzu Ziemi. O nie ta lawa chce nas zalać. Lawa zmienia kierune. Uratowałeś nas panie dziobak. Udało się. Nie żebym był marudny ale ta lawa tu do nas wraca! Szybciej!


Fretka: Zaraz zobaczysz ci oni wyczyniają

Izabella: Ona tu idzie. Jest już coraz bliżej.

Fineasz: Możemy się teraz nie wyrobić. Szybko plan B.

Izabella: Plan B dziewczęta.

Fretka: Przeżyjesz szok jak zobaczysz to co chce ci pokazać.

Linda: No, na zdjęciach wygląda to lepiej. O to tata.

Lawrence: Cześć kochanie. Znalazłem wreszcie miejsce na rewelacyjnym parkingu.

Linda:Fajnie. Spotkamy się w sklepie. Muszę kupić ten wielki kij.


Fineasz: Teraz! Ups.


Fretka: (płacze) to jest, eh, to jest, to jest przecudne.(płacze)Mamo! Mamo muszę ci coś natychmiast pokazać. Szybko choć już.

Linda: Fretka, czy ty znowu chcesz ich w coś wrobić.

Fretka: Nie, nie, nie. To coś wspaniałego. Najfajniejszy prezent jaki w życiu dostałam.

Linda: Słuchaj Fretka. Już drugi raz karzesz mi się tu dziś wdrapywać. Jak nic schudłam ze dwa rozmiary.

Fretka: Szybko chodź.


Dundersztyc: Aaaa! Ej a ty dokąd? Aaaa! Nic mi nie jest. Aaaa! Wstydził byś się dziobaku ty!


Fretka: Szybciej mamo, zaraz zdębiejesz. E? Uch!

Linda: Uch doczłapałam się. Co takiego chciałaś mi pokazać?

Fretka: Ale? Ale?

Linda: Masz rację, to coś pięknego. Ahaha! Wszystkiego najlepszego(całuje Fretke)chodź znajdziemy teraz tatę.

Fretka: Ach

Fineasz: Podobał ci się prezent?

Fretka: Aha! Gh.

Ferb: Był zdecydowanie lepszy niż ten goryl w torcie.


Jeremiasz: Ej, Fretka! Mam teraz przerwę, więc chciałbym ci to dać na urodziny. Widziałem, że to oglądałaś.

Fretka: Skaczące główki prezydentów.

Jeremiasz: Fajne nie?

Fretka: Och! Marzyłam o takich od zawsze.

Jeremiasz: Ekstra! Muszę wracać. Trzymaj się.

Fretka: To były moje najlepsze urodziny w życiu.

Advertisement