Fineasz i Ferb Wiki
Fineasz i Ferb Wiki
Linia 53: Linia 53:
 
'''Fretka''': (''Zauważa za oknem braci z różnymi sprzętami.'') E... Ech... Dziś są moje urodziny i.. E... Ja...e... Coś muszę sprawdzić. Wracam za chwilę. (''Wybiega na zewnątrz, w poszukiwaniu braci.'') Gdzie oni są?
 
'''Fretka''': (''Zauważa za oknem braci z różnymi sprzętami.'') E... Ech... Dziś są moje urodziny i.. E... Ja...e... Coś muszę sprawdzić. Wracam za chwilę. (''Wybiega na zewnątrz, w poszukiwaniu braci.'') Gdzie oni są?
   
(''Z powrotem w sklepie'')<br />
+
(''Z powrotem w sklepie, Izabela z zastępem Ogników podchodzi do Lindy.'')<br />
'''[[Izabela]]''': Dzień dobry pani.<br />
+
'''[[Izabela]]''': Dzień dobry pani!<br />
'''Linda''': O cześć Izabelo. Skąd wy się tu wzięłyście?<br />
+
'''Linda''': O, cześć Izabelo. Skąd wy się tu wzięłyście?<br />
 
'''Izabela''': Jesteśmy na wycieczce. A... Fineasz też tu jest? <br />
 
'''Izabela''': Jesteśmy na wycieczce. A... Fineasz też tu jest? <br />
 
'''Linda''': Aha! Razem z Ferbem na górze.<br />
 
'''Linda''': Aha! Razem z Ferbem na górze.<br />

Wersja z 14:27, 13 sty 2013

Fretka obchodzi swoje piętnaste urodziny. Rodzice z tej okazji zabierają ją do Mount Rushmore za namową Fineasza i Ferba. Chłopcy mają bowiem plan, aby w skale obok twarzy prezydentów wykuć twarz swojej siostry. Dundersztyc chce przekopać się pod ziemią i zrobić tam płatną autostradę.

Fretka traci głowę

(Fineasz i Ferb leżą w swoim pokoju w łóżkach.)
Narrator: Fretka traci głowę.
Fineasz: (Spogląda na kalendarz.) Racja! Ej Ferb, (Rzuca w brata swoją poduszką, by go obudzić.) dziś urodziny Fretki. W zeszłym roku nam trochę nie wyszło... (Retrospekcja chłopców, w której z tortu urodzinowego Fretki wyskakuje wielki goryl. )
Fretka w retrospekcji: Aaaaa! (Ucieka przed gorylem.)
(Z powrotem w pokoju chłopców)
Fineasz: Tak, daliśmy plamę. W tym roku przygotujemy coś wielkiego.

(Piosenka Fretka (piosenka))
To Fretka
Prawie jak Wenus z Milo lecz ma nieurwane ramiona
I cała składa się z zalet tych o najwyższej jakości
To jest powód, że trudno z modliszką jest ją porównać.
Fretka!
Tak jak ten napis głosi,
Fretka!
Bardzo dobre swetry nosi
Fretka!
Na mleko straszne uczulenie
Fretka!
Doprawdy cudna jest szalenie.

(Pepe terkocze.)
Fretka: Pepe? (Wchodzi do kuchni.) To coś jest zdaje się twoje!
Linda: Wszystkiego dobrego Fretka. Zrobiłam ci urodzinowe śniadanko.
Lawrence: A potem będzie jeszcze niespodzianka.
Fretka: Co to jest? Gdzie to jest?
Lawrence: Musimy gdzieś pojechać.
Fretka: Uuuu!

(Jadą wvsamochodzie do Mount Rushmore.)
Fretka: Czy to sklep?
Linda: Nie!
Fretka: Dobra. Może jednak sklep.
Lawrence: Nie to nie jest sklep.
Fretka: Zaraz. Błagam, chyba nie jedziemy do Mount Rushmore.
Linda: To wspaniałe miejsce. Czterej amerykańscy prezydenci wyrzeźbieni na zboczu góry.
Lawrence: To pomysł Fineasza i Ferba.
Fineasz: Nie ma za co.

(Na parkingu, wszyscy wysiedli z samochodu, oprócz Lawrenca.)
Lawrence: Dobra, wy już możecie iść, ja zaparkuje samochód i zaraz do was dołączę. (Odjeżdża w poszukiwaniu miejsca parkingowego.)
Fineasz: My wejdziemy na górę. Chodź Pepe. (Odchodzi z Ferbem i Pepe.)
Linda: Dobra! My zaraz was dogonimy!

(W sklepie)
Linda: Kochanie, dziś twoje urodziny. Możesz sobie wybrać co chcesz. Ooooo, jakie fajne skaczące prezydenckie główki.
Fretka: Mamo, żenada.
Linda: Dobra, to może ta słodka przytulanka pan Lincoln.
Fretka: (Fretka zauważa Jeremoasza przy stoisku z hot-dogami.) O, Jeremiasz! (Podchodzi do chłopaka.) Cześć Jeremiasz.
Jeremiasz: Cześć Fretka.
Fretka: Co ty tu robisz?
Jeremiasz: A mamy taki program wymiany, więc jestem w rożnych miejscach.
Fretka: (Zauważa za oknem braci z różnymi sprzętami.) E... Ech... Dziś są moje urodziny i.. E... Ja...e... Coś muszę sprawdzić. Wracam za chwilę. (Wybiega na zewnątrz, w poszukiwaniu braci.) Gdzie oni są?

(Z powrotem w sklepie, Izabela z zastępem Ogników podchodzi do Lindy.)
Izabela: Dzień dobry pani!
Linda: O, cześć Izabelo. Skąd wy się tu wzięłyście?
Izabela: Jesteśmy na wycieczce. A... Fineasz też tu jest? 
Linda: Aha! Razem z Ferbem na górze.


Fineasz: Mam pewien pomysł.
Ferb: (Ferb pokazuje kciuka.)
Fineasz: Ej, gdzie Pepe?

Du bi du bi du ba (X6)
Monogram: Witam Agencie P. Doktor Dundersztyc znów coś kombinuje. Odkryliśmy, że ma nową kryjówkę w głowie Lincolna w Mount Rushmore. Wiem dopiero tam byłeś. Nasz błąd. Kiepsko u nas z planowaniem. Przepraszam.

(Spowrotem Pepe wraca do Mount Rushmore.)
Fretka: Fineasz! Ferb! Oh!
(Fretka przechodzi obok rodziny, która obserwuje Fineasz i Ferba przez lunetę.)
Mężczyzna: Ej, skarbie, zobacz co te dzieciaki wyprawiają tam na górze.

Fretka: Niech mnie pan tu puści. (Fretka zagląda do lunety i widzi Fineasza i Ferba robiących coś na górze Rushmore.) O?! Mamo! Mamo musisz teraz coś zobaczyć.
Linda: O! Wyłączyło się.
Fretka: G… Oh! (Ustawia Liberę tak, by mama mogła zobaczyć co robią Fineasz i Ferb.) Już widać.
Linda: Ooo… jaki piękny gejzer. Bardzo ciekawe. Wracam do sklepu z upominkami.


(Spółka Zło Dundersztyca)
Dundersztyc: A! Pepe Pan Dziobak. Twoje wyczucie jest niezawodne. A niezawodne znaczy kompletnie zawodne! He! He! Wkrótce się przekonasz jaki mam świetny plan. Podziwiaj mój wspaniały świdronator. Wywiercę gigantyczny tunel do Chin. Zbuduje płatną autostradę i zbije majątek. A więc jak to mówią w Chinach - arrivederci! (Dundersztyc zaczyna wiercić dziurę.)

(Na górze)
Fineasz: (Zsuwa się na linie po zboczu góry.) Dobra, od czego by tu zacząć?
Izabela: Cześć Fineasz, co dziś robicie?
Fineasz: Niespodziankę.
Izabela: Pomóc wam?
Fineasz: Możesz stać na czatach.
Izabela: Już lecę! (Izabela wchodzi na drzewo i obserwuje przez lornetkę, czy Fretka nie idzie)


(W sklepie)
Narrator: Nosimy wielkie kije.
Mężczyzna 2: Proszę pani, jeśli weźmie się coś z półki, trzeba to zakupić.
Fretka: Mamo, zobacz co Fineasz i Ferb wyprawiają.

(U Fineasza i Ferba)
Mężczyzna 3: Ej, chłopcy. Czy wy nie jesteście za młodzi żeby prowadzić prace renowacyjne?
Fineasz: (Przez megafon) Tak, tak jesteśmy.
Mężczyzna 3: Miło nam, że młodzież interesuje się dziedzictwem narodowym.


(Pepe używa swojej maszyny wkrętła, by dostać się do Dundersztyca i go atakuje)
System: Przegrzanie kadłuba, Przegrzanie kadłuba.
Dundersztyc: Kompletnie zapomniałem o ciekłej lawie we wnętrzu Ziemi. O nie! Ta lawa chce nas zalać? Pepe:(Wierci dziurę w ziemi, by ława zmieniła kierunek.)
Dundersztyc: Lawa zmienia kierunek. Uratowałeś nas panie dziobaku. Udało się. (Wiertło Pepe zmienia kierunek i powraca z powrotem, płynąć na Dundersztyca.) Nie żebym był marudny, ale ta lawa tu do nas wraca! Szybciej!


(Fretka prowadzi mamę na taras widokowy, by zobaczyła co robią Fineasz i Ferb.)
Fretka: Zaraz zobaczysz co oni wyczyniają)
Izabela: Ona tu idzie. Jest już coraz bliżej.
Fineasz: Możemy się teraz nie wyrobić. Szybko plan B.


Izabela: (Przez megafon.) Plan B dziewczęta!
(Ogniki ciągną wielkie płótno z sztucznym rysunkiem Mount Rushmore.)
Fretka: Przeżyjesz szok jak zobaczysz to co chcę ci pokazać.
(Fineasz i Ferba zasłaniają skalę wielkim rysunkiem.)
Linda: No, na zdjęciach wygląda to lepiej. O, to tata (Odbiera telefon.)
Lawrence: (Znajduje miejsce parkingowe.) Cześć kochanie! Znalazłem wreszcie miejsce na rewelacyjnym parkingu!
Linda:Fajnie! (Zchodzi z punktu widokowego.) Spotkamy się w sklepie, muszę kupić ten wielki kij.

(Płótno opada i ukazuje się oczom Fretki góra z fragmentem zasłoniętym płachtą.)
Fineasz: Teraz! (Fineasz i Ferb ciągną za liny, płachta spada i Fretce ukazuje się nieudana jej twarz wyrzeźbiona na zboczu.) Ups! (Ferb uderza młotkiem o kamień, który powoduje, że karykatura Fretki zamienia się w jej twarz.)
Fretka: (płacze) to jest, eh… to jest…, to jest przecudne! (Płacze.) Mamo! (Zbiega po schodach i na ostatnich szczeblach potyka się i spada na brzuch na parkingu.) Mamo, muszę ci coś natychmiast pokazać! Szybko, chodź już!

Linda: (Wchodzi po schodach.) Fretka, czy ty znowu chcesz ich w coś wrobić?


Fretka: (Czeka na nią na górze.) Nie, nie, nie! To coś wspaniałego. Najfajniejszy prezent jaki w życiu dostałam.
Linda: Słuchaj Fretka. Już drugi raz każesz mi się tu dziś wdrapywać. Jak nic schudłam ze dwa rozmiary.
Fretka: Szybko, chodź.


Dundersztyc: (Dundersztyca wiertło przediostaje się na zewnątrz przez miejsce gdzie jest wyrzeźbiony nos Fretka.) Aaaa! (Pepe ucieka z wiertła Dundersztyca.) Ej, a ty dokąd? Aaaa! (Wpada w błoto.) Nic mi nie jest. (Wiertło się włącza i Dundersztyc wyląduje z maszyny.) Aaaa! Wstydził byś się dziobaku ty!


Fretka: Szybciej mamo, zaraz zdębiejesz. (Widzi, że wyciekająca lawa niszczy jej rzeźbę.) E? Uch! (Spływająca ława styka się z wodą i zastyga, przez co rzeźba Fretka znika.)
Linda: (Linda doszła na górę.) Uch, doczłapałam się. Co takiego chciałaś mi pokazać?
Fretka: Ale? Ale? (Spoglądają na pierwotne Mount Rushmore.)
Linda: Masz rację, to coś pięknego. (Przytula córkę.) Ahaha! Wszystkiego najlepszego (całuje Fretkę.) chodź, znajdziemy teraz tatę!
Fretka: Ach. (Z rozczarowania wali w barierkę głową. Podchodzą do niej bracia i siadają na barierce.)
Fineasz: Podobał ci się prezent?
Fretka: Aha! Gh… (Odchodzi.)
Ferb: Był zdecydowanie lepszy niż ten goryl w torcie.

(Fretka schodzi z punktu widokowego i spotyka Jeremiasza.)
Jeremiasz: Ej, Fretka! Mam teraz przerwę, więc chciałbym ci to dać na urodziny. (Daje Fretce prezent.) Widziałem, że to oglądałaś.
Fretka: (Wyjmuje z pudełka skaczące głowy prezydentów.) Skaczące główki prezydentów?
Jeremiasz: Fajne nie?!
Fretka: Och! Marzyłam o takich od zawsze!
Jeremiasz: Ekstra! Muszę wracać. Trzymaj się. (Odchodzi.)
Fretka: To były moje najlepsze urodziny w życiu!
(W tle Pepe opuszcza się na spadochronie.)