Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki
Rozbudowa Pracujemy nad tym!


Ten artykuł nie zawiera wszystkich informacji - wciąż jest rozbudowywany. Jeśli uważasz, że wyczerpały się możliwości rozbudowy - usuń ten znacznik z nagłówka.

Fretka zdaje sobie sprawę, że jej przyjaźń ze Stefą jest zagrożona. Dziewczyna postanawia spędzić cały dzień tylko z nią, jednak kiedy idzie powiadomić o tym Jeremiasza, oboje zostają trafieni przez wynalazek Dundersztyca, który zbudował by łączyć w jedno swoje ulubione rzeczy. Nastolatkowie zostają złączeni w biodrach, co Fretka stara się ukryć przed Stefą. Tymczasem Fineasz i Ferb budują mechanicznego psa, który zaczyna powodować wiele szkód. Izabela postanawia, wziąć sprawy w swoje ręce i dać początek związkowi, swojego z Fineaszem.

Fretkemiasz

ERROR About to Run Ten artykuł jest tylko zalążkiem. Pomóż rozbudować wiki i dopisz jego dalszą część.

(W salonie Fretka siedzi i rozmawia ze Stefą przez komórkę.)
Narrator: Fretkemiasz.
Fretka: Co nie, że Jeremiasz ma włosy w kolorze szczerego złota?
Stefa: (Przez telefon) Aha!
Fretka: A co nie, że jak marszczy ten swój nosek, wygląda słodko?
Stefa: (Przez telefon) Aha!
Fretka: A co nie, że gdy się...
Stefa: (Przez telefon) Aha!
Fretka: Stefa, znowu nagrałaś na komputerze swoje "Aha", żebym ja myślała, że mnie uważnie słuchasz!
(W pokoju Stefy.)
Nagranie Stefy: Aha!
Fretka: (Przez telefon) Przestań żartować!
Stefa: (Wyłącza nagranie i podstawia słuchawkę do ucha.) A co, dziwisz mi się? Och, byłam wczoraj z Jeremiaszem w kinie, w jego domu pachnie razowcem, co nie, że ten jego mały pieprzyk wygląda jak słodki szczeniak? Mam wrażenie, że kumplujesz się ze mną tylko po to, by mówić o Jeremiaszu!
(W domu Fineasza i Ferba)
Fretka: (Do telefonu) Stefa, ja...
(W domu Stefy)
Stefa: (Do słuchawki) Brakuje mi ciebie, tęsknie za chwilami, które spędzałyśmy tylko we dwie i założę się też, że zapomniałaś o dzisiejszym festynie?!
(W domu Fretki.)
Fretka: (Do słuchawki) Stefa, tak mi przykro. Odwołam moją randkę z Jeremiaszem. Spotkajmy się za pół godziny w kafejce, a później pójdziemy na festyn. Spędzimy dzień tylko we dwie. Przyrzekam.
(W domu Stefy)
Stefa: (Do słuchawki) Serio? Ekstra! Ale nie chcę słyszeć o Jeremiaszu! Jasne? Jeśli usłyszę jego imię!
(W domu Fretki)
Fretka: (Do słuchawki) Przyrzekam, że dotrzymam słowa. No to na razie! (Rozłącza się.) (Wystukuje numer do Jeremiasza.) Dzwonie do Jeremiasza. Ej, no dobrze, powiem mu, że nie możemy się dzisiaj zobaczyć, ale osobiście! (Biegnie do Jeremiasza.)

(Izabela stoi przed domem Flynn-Fletcherów i szykuje się, by wejść do ogródka.)
Izabela: To ten dzień Izabelo. Dzień, w którym zmusisz Fineasza, by spędził z tobą dzień sam na sam. Uda mi się! (Wchodzi do ogródka, gdzie Fineasz, Ferb, Baljeet i Buford konstruują wielkiego robo-psa.) Co robicie?
Fineasz: Cześć Izabela, zbudowaliśmy roboto psa.
Baljeet: Takiego samego jak w czołówce.
Buford: Wolałbym szympansa szamponem ochlapać.
Izabela: Tak..eeee.. Fineasz, tak sobie pomyślałam, że kiedy skończysz, może poszlibyśmy razem na premierowy pokaz "Jagodowych Wakacji"?
Fineasz: He, o super? Oczywiście!
Ferb: Ja też chętnie pójdę!
Izabela: Eeee... wybacz? Ja,ja mam tylko jeden zbędny bilet i nie mam więcej. Więc pomyślałam, że pójdę z Fineaszem, choć nie chciałabym się narzucać.
Fineasz: Pewnie, chętnie się przejdę kiedy skończymy. Jak tam system nerwowy? (Ferb głaszcze drapakiem mechanicznego pas po grzbiecie, a ten podnosi tylną nogę do góry i trzęsie nią z zadowolenia.) Wszystko w normie! Ej, gdzie jest Pepe?

(Pepe jest już u Dundersztyca, uwięziony w pułapkę na wszystkie jego kończyny.)
Dundersztyc: Wygodnie ci, Pepe Panie Dziobaku? To dziobakownyki, więc wszystkie kończyny masz unieruchomione. No, więc o co chodzi? (W retrospekcji Dundersztyc siedzi przed swoim domem jako mały szkrab.) Widzisz, tylko dwie rzeczy sprawiały, że moje dzieciństwo było w miarę znośne. Mój duży karaluch Śiwek i lody czosnkowe. Zacząłem się więc zastanawiać, czy ich połączenie nie spowodowałoby wzrostu radości, którą mi dawały. Dlatego przedstawiam ci Połączato-inator! Dzięki temu urządzeniu nareszcie byłem w stanie stworzyć lody karaluch-czosnkowe! (Podnosi dzieło.)
Lody Karaluch-czosnkowe:Strasznie mi zimno!
Dundersztyc: Ta! (Puszcza lody.)
Lody karaluch-czosnkowe: Ała!
Dundersztyc: Przypomniałem sobie o wysepce, którą kupiłem w takcie wycieczki do Vegas. I wpadłem na pomysł, że jeśli połączę te wysepkę ze stolicą okręgu wszystkich Trzech Stanów. O tak! Tada! Wtedy legalnie, dzięki prawu o własności prywatnej, zostanę jedynym władcą Okręgu Trzech Stanów! Najpierw muszę tylko odwalić papierkową robotę zanim zamknął giełdę. I przed 16 muszę to zgłosić do skarbówki i (Pepe wykorzystuje swoje futro i ukrztałtowuje je w klucz, by uciec z pułapki.) sądu hipotecznego. A wtedy cały okręg wszystkich Trzech Stanów będzie mój. Tak powiedział prawnik. (Pepe uwalnia się i uderza Dundersztyca.) Au!

(Fretka stoi przed drzwiami do domu Jeremiasza i dzwoni do środka.)
Pani Johnson: (Otwiera drzwi.) O Fretka, dzień dobry!
Fretka: Dzień dobry pani. Czy jest Jeremiasz? (Wchodzi do środka, a tam na kanapie śpi Jeremiasz.)
Pani Johnson: (Szepcze.) Wejdź proszę, siedzi na kanapie.
Fretka: Nic mu nie jest?
Fretka: Spokojnie, po prostu po całym dniu pracy, dostał jeszcze niestety drugą nocną zmianę. Gdy wrócił do domu, zjadł całego indyka, wypił litr mleka i zasnął ma kanapie, biedaczek. Nie zdziwię się, jeśli będzie tak spać do końca tygodnia. Jeśli chcesz z nim porozmawiać, to powodzenia! (Odchodzi.)
Fretka: Dzięki! Och, mój słodziutki śpiący królewicz. (Siada na kanapie obok Jeremiasza.) Psyt, Jeremiasz!

(U Dundersztyca, Pepe walczy z Dundersztycem.)
Dundersztyc: Dobra, sam tego chciałeś! (Dundersztyc skacze na Pepe i przez przypadek przewraca Inator, który się włącza i strzela w pryzmat gdzieś na mieście.)

(Na zebraniu przy wielkim pryzmacie)
Mężczyzna: Dedykuję ten ogromny pryzmat! (Promień Inatora rozdziela się na dwie części, jedna trafia na satelitę, a druga w dom rodziny Johnson w Fretkę i Jeremiasza.)
Fretka: Chcemy ze Stefą spędzić trochę czasu w babskim gronie i... (Trafia w nich promień Inatora.) Doobraa, to było dziwne. Hehe.. ale możemy się za to spotkać jutro, dobra? (Wstaje i zauważa, że Jeremiasz jest z nią połonczny biodrem.) Aaaa! złączyło nas, Stefa mnie zabije! (Próbuje się rozdzielić, ale upada z chłopakiem na podłogę.) Fineasz i Ferb! (Fineasz i Ferb testują mechanicznego psa.)
Fineasz: System machania ogonem, jest! Zdalnie sterowane zęby przedtrzonowe, są!
Izabela: Ech! Ej Fineasz, co teraz robicie?
Fineasz: Sprawdzamy ostatnie systemy i to w zasadzie koniec.  
Izabela: Ooo! Czy to znaczy, że emhehe! Idziemy do kina?
Fineasz: Ej Ferb, odpalmy tego psiaka! (Ferb włącza psa.) Idziemy do kina.
Izabela: Świetnie! Chyba się nawet nie spóźnimy!
Fretka: (Wchodzi do ogródka połączona z Jeremiaszem, który śpi.) Fineasz! Coście narobili?
Fineasz: Zbudowaliśmy własnie roboto...!
Fretka: (Jeremiasz cały czas hrapie.) No to patrz, złączyło nas ze sobą! Widzisz?! Nie obchodzi mnie co znowu zbudowaliście świrusy, macie nas rozłączyć!
Baljeet: Możemy was umieścić w sterylnym pomieszczeniu i sprowadzić hirurga, który przeprowadzi jeren-pośladkowe.
Buford: Możemy też przywiązać was do ciężarówek i ruszyć w przeciwne strony. W najgorszym wypadku, ktoś tylko straci tłów.
Fineasz: Albo wykorzystamy Rozdzielacz molekularny.
Fretka: To coś, czym oddzieliliście mnie ode mnie?
Fineasz: Tak, wtedy zadziałał, ale to było w zupełnie innych okolicznościach.
Fretka: Świetnie, więc do roboty! (Dzwoni Stefa.)

Advertisement