Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki

Najleniwszy dzień w życiu

(Fineasz i Ferb budzą się. Fineasz wyłącz budzik, zanim wybiła siódma.)
Fineasz: Znów byłem szybszy, ślimaku! Haha! Ej Ferb, gotów do najszybszej, najlepszej, najpunktualniejszej linii kolejowej? (Ferb odkrywa się i ma na sobie strój maszynisty.) Świetnie!
(Fineasz i Ferb wyskakują z łóżek.)

(Chłopcy biegną do ogródka.)
Fineasz: Ty pilnujesz kotła. Ja będę hamować. (Wybiegają do ogródka. Ferb zakłada Pepe czapkę maszynisty.) Pepe może być maskotką stacji. (Pepe terkocze.) O, mamy dziś bardzo ładny dzień. (Zatrzymują się.) Zdawać by się mogło, że wszystkie stworzenia na świecie jednocześnie mówią.

Wiewiórka: (Wyleguje się na gałęzi.) Ha!
Ptak i robak: (Również wylegują się na gałęzi.) Ha!
Pająk: Ha!
Robaki: (Złapane w sieć pająka) Ha!

Pacjent u lekarza: Aa!

Fineasz: Wiesz co, Ferb? Codziennie budujemy coś poważnego. Ale wiesz co nas ominęło? Relaks. Wykorzystajmy tę pikną pogodę i zróbmy sobie dzień nic nierobienia.

(W swoim pokoju Fretka rozmawia przez telefon.)
Fretka: Cześć Stefa. Tak, tak już nie mogę się doczekać na plenerowy koncert zespołu Jeremiasza. (Rozłącza się.) Dzisiejszy dzień będzie wspaniały! (Na zegarze wybiła dziewiąta. Fretka rozgląda się. Węszy, a następnie bada wiatr śliniąc palec.) No dobra. Co to jest? Już prawie dziewiąta, a nie widać żadnej budowy, żadnych ciężarówek, żadnych... (Wygląda przez okno i widzi Fineasza i Ferba stojących w ogródku bezczynnie.) Nic nie robią? Po prostu sobie stoją? Jak posągi. Posągi. (Wyobraża sobie Fineasza i Ferba.)
Fineasz z wyobraźni: Dobry pomysł, Ferb. Dzięki temu Fretka pomyśli sobie, że nic nie robimy. A kiedy już się da na to nabrać, wtedy coś zrobimy! Hahaha!
(Koniec wyobrażenia)
Fretka: Ha! Jeszcze zobaczymy.

(Linda wychodzi do ogródka.)
Linda: Cześć chłopcy. Co robicie?
Fineasz: Dzisiaj nie robimy nic.
Linda: Muszę pójść przygotować przed koncertem stoisko z herbatą. Pa!
Fineasz: Pa mamo! (Linda wychodzi.) Ej, gdzie jest Pepe?

(Pepe dostaje się do bazy przez windę w śmietniku. Do bazy wraz z Pepe dostaje się również starta śmieci. Na monitorze wyświetlony jest Monogram, który wraz z Carlem i dwiema dziewczynami tańczy na imprezie.)
Major Monogram: O, witaj Agencie P. Carl, zbliżenie, szybko. (Carl zbliża kamerę na twarz Monograma.) To..eee, co to ja? Złap Dundersztyca! Czadu Carl! (Powracają do tańca.)

(Fretka wychodzi do ogródka.)
Fineasz: Cześć Fretka!
Fretka: Nie przyszłam się witać. Dziś jest najważniejszy dzień mojego życia. Kapela Jeremiasza zagra na dzisiejszym festiwalu. Jeremy wypatrzy mnie w tłumie, nie tylko, że wykupiłam pierwszy rząd, ale dlatego, że będę najgłośniej krzyczeć. O tak: Whoo! Tak! Whoo! O tak skarbie, śpiewaj! Skończymy razem liceum, pobierzemy się i będziemy mieć dwójkę dzieci Ksawerego i Amandę. Więc nie ważcie się to zniszczyć jednym z waszych projektów.
Fineasz: Możesz być spokojna. Dzisiaj i tak niczego nie budujemy.
Fretka: I nie próbujcie mi wci- Co powiedziałeś?
Fineasz: Niczego.
Fretka: He! Niczego?
Fineasz: Niczego.
Fretka: Stanie to już coś. (Fineasz i Ferb kładą się.) Hm? Nie możecie wiecznie niczego nie robić. A gdy już przestaniecie robić nic, to ja zacznę robić coś i wtedy wpadniecie jak nic. (Zamyka się w domu. Wygląda do ogródka przez okno.) Pewnie teraz knują przeciwko mnie. (Dzwoni do mamy.)
(Linda znajduje się na festiwalu w dziale z herbatą. Odbiera telefon.)
Linda: Halo?
Fretka: Mamo, Fineasz i Ferb niczego nie robią! Słyszysz, nic! W ten sposób zrujnują mój dzisiejszy plan!
Linda: Fretko, skarbie, proszę cię, uspokój się i daj braciom nacieszyć się nic nierobieniem.
Fretka: Czy to naprawdę wykonalne? Czy Fineasz i Ferb mogliby robić nic? Masz rację. Odprężę się i spokojnie poczekam, aż Stefa podjedzie po mnie na koncert.
Linda: No właśnie! Całuję! (Rozłącza się.)
Fretka: Skoro oni faktycznie nic nie robią, to chyba mogę się zająć przez chwilę własnymi sprawami. No dobra, to co ja zazwyczaj robi? Już wiem, zadzwonię do Stefy i powiem jej, jak przyłapałam Fineasza i Ferba na- No tak. Tylko po co, skoro i tak niczego nie robią. Chwileczkę, już wiem. (Biegnie po kamerę, którą następnie ustawia pod oknem.) Zostawię tu włączoną kamerę, a film będzie najlepszym dowodem na- Yyyh! (Rozstawiła pułapkę w salonie.) A kiedy będą tędy przechodzić, wtedy- Yyyh! (Maluje się w łazience.) Tak, czy owak, będę wyglądać super, gdy przyłapię ich na- Yyyh! Mam dość! Nie robię nic poza próbami przyłapania moich braciszków. A jeśli nie robią niczego, to... kim jest Fretka?

(W ogródku)
Fineasz: Aaa...
(Słychać darcie papieru. Nagle przed Fineaszem Fretka wystawia plan.)
Fretka: Ej Fineasz, czy to nie doskonały dzień na zbudowanie czegoś takiego?
Fineasz: Wybacz Fretka, już ci mówiłem. Dzisiaj akurat mamy dzień nic nierobienia. Ale połóż to na biurku, to zbudujemy to jutro.
Fretka: (Fretka gnie plan i odrzuca.) Eeeh! (Pokazuje Fineaszowi inny.) Może to? Łódź podwodna, wehikuł czasu?
Fineasz: Fretka przestań wyrywać kartki z mojego zeszytu.
(Fretka chowa za siebie zeszyt chłopców.)

(W salonie)
Fretka: Co zrobić, żeby cokolwiek zbudowali? Aaa! (Włącza telewizor.)
Głos z reklamy: Jesteś chłopcem? Razem z bratem nie wiecie co zrobić? Lubicie przygody?
Dzieci z reklamy: Tak!
Głos z reklamy: Więc mamy coś akurat dla was. To wspaniały Dinozauro-Skręto-Kiszko-Wodna Zjeżdżalnia Zagłady! Tak, drogie dzieciaki! Wspaniałą Dinozauro-Skręto-Kiszko-Wodną Zjeżdżalnię Zagłady możemy wam dostarczyć już w kilka minut. Jest prosta w montażu nawet dla 5-latka.
Chłopiec z reklamy: To ja sam.
Głos z reklamy: Dzwońcie już teraz!
(Fretka wykręca numer.)

(Dostawca przywiózł Fretce zjeżdżalnię.)
Dostawca: No to by było wszystko. Swoją drogą, czy ty nie jesteś trochę za stara, żeby to budować?
Fretka: Zgadza się. Trochę jestem. Zacznę budować ją sama. Oni będą chcieli mi pokazać jak to zrobić, a wtedy zadzwonię do mamy i wpadną.

Oto jest Spółka Zło Dundersztyca!
(Pepe wpada przez drzwi.)
Dundersztyc: Och witaj, Pepe Panie Dziobaku. Chciałbym pokazać ci coś ciekawego. (Strzela w Pepe inatorem, czym spowalnia biegnącego Pepe.)
Pepeee..!
Dundersztyc: To Tempo-Rucho-Spowalniator. W ten sposób nie udaremnisz moich niecnych planów, a ja będę mógł cię złapać bez żadnych przeszkód. I po sprawie. Przejdę może jednak do rzeczy. Być może nie zwróciłeś na to uwagi, ale nie jestem zbytnio... hm, jak to dzieciaki teraz mówią? E, przystojny. Doktor mówił, że to kwestia genów, więc nie winię rodziców. Winię wszystkich innych w Okręgu wszystkich Trzech Stanów za to, że wyglądają lepiej ode mnie. A więc wynalazłem to. Lasero-Paskudator! (Żaba w inatorze kumka.) Skupia brzydotę żaby i zamienia cel w coś niewyobrażalnie paskudnego. Jego działanie pomoże mi zaprezentować przystojny aktor Vance Ward. (Odslania kurtynę, a za nią jest skrępowany Vance Ward.)
Vance: Cześć, jestem Vance Ward.
Dundersztyc: Jeśli obrzydzi jego, obrzydzi wszystko. Jesteś gotowy Vance?
Vance: Chyba tak, ale nie znam scenariusza. Chciałbym poznać motywacje mojej postaci.
Dundersztyc: Motywacje? He, jestem pewien, że za chwilę już wszystko zrozumiesz. (Strzela inatorem w Vance'a, czym go obrzydza.) Hahaha! A teraz obrzydzę wszystkich w Okręgu wszystkich Trzech Stanów! Och, Pepe Panie Dziobaku wiesz co jest najlepsze w moim planie? Że zrobię to wszytko nawet nie ruszając się z salonu. (Wylatuje w salonie podpiętym do balonu.) Siedząc sobie przed telewizorem w miękkim fotelu. (Rozkłada się w fotelu.) Aaa...

(W ogródku Fretka rozstawia swój sprzęt.)
Fretka: Czołem chłopaki! Widzę, że wciąż nic nie robicie. Nie zwracajcie na mnie uwagi. Przenoszę po prostu kilka niezbędnych rzeczy do zbudowania czegoś naprawdę dużego. Hehe! No wiecie, czegoś takiego w waszym stylu. Postanowiłam, że dzisiaj ja sobie coś zbuduję. (Fretka wbija kołek klęcząc nad Fineaszem.) Najmocniej przepraszam. Po prostu szukam najwygodniejszej pozycji, w której uda mi się wbić ten kołek w ziemię. O tak, naprawdę świetnie się teraz bawię.
Fineasz: E, Fretka.
Fretka: O, wiem, co chcesz powiedzieć. Oczywiście, możecie to za mnie zrobić.
Fineasz: E, chciałem cię tylko poprosić, czy mogłabyś być ciszej.
Fretka: Aaa? No w takim razie wracam do tego, co daje mi największą frajdę. (Fretka wylewa cement z cysterny.) Kiedy ostatnio się tak dobrze bawiliście?! (Stawia dźwigiem podstawę zjeżdżalni.) Mówię wam, że jest wspaniale! Wystarczy, że się przyłączycie! (Wykańcza budować zjeżdżalnię.) No dobra, nie chcę się przechwalać, ale w tej chwili bawię się na pewno o wiele lepiej od was! (Nie słyszy dzwoniącego telefonu.)

(Na platformie Dundersztyca Pepe prawie chwyta inator, lecz Dundersztyc go zabiera.)
Dundersztyc: Ups! Hahaha! (Odbiega.) Juhu! Pepe Panie Dziobaku! Spróbuj go zabrać! Och, zapomniałem. Jesteś zbyt wolny, żeby mnie teraz złapać! Hahaha! (Pepe zabiera z fotela kolejny inator.) Hehehe! O! No tak, oczywiście. Chciałeś Tempo-Rucho-Spowalniator. Nie, czekaj! Nie odwracaj strumienia! (Pepe odwraca strumień i strzela inatorem w siebie. Przyspiesza swoje tempo. Goni Dundersztyca. Dundersztyc stara się strzelić inatorem w Pepe, ale dziobak unika strzałów.) Hahaha! (Strzela w Pepe promieniem i obrzydza go.) Hahaha! Szo-szko-szko-szkoda, że siebie nie widzisz. Jesteś paskudny! Haha!
(Pepe udzerza Dundersztyca, któremu wypada z rąk inator. Bijąc się o niego obaj strzelają w przypadkowe miejsca. Obrzydzają telewizor i fotel. Ostatecznie Dundersztyc wpada na wajchę, przez co przypadkowo opuszcza kotwicę.)

(Stefa wchodzi do ogródka.)
Stefa: Fretka, gdzie jesteś?! Musimy już jechać. Ho! (Widzi Fretkę budującą zjeżdżalnię.) Fretka!?
Fretka: I kto ma teraz ubaw, co!? Nuda jest zaraźliwa, a ja jestem najlepszym lekarstwem!
(Stefa wchodzi na zjeżdżalnię.)
Stefa: Fretka, co ty robisz!? Dzwoniłam do ciebie przez całe popołudnie.
Fretka: A niby jak myślisz!? Chcę ich wreszcie przyłapać!
Stefa: Ale koncert zaczyna się za chwilę!
Fretka: He! Jeremiasz! Niech to licho. Tyle czasu spędziłam, żeby ich przyłapać, że o nim zapomniałam.
(Kotwica od platformy Dundersztyca łapie za zjeżdżalnię i porywa ją.)
Stefa': Fretka ratuj! Co się dzieje!?
Fretka: W instrukcji nie napisali nawet słowa o tym, że ta zjeżdżalnia lata!
Obie: Aaaa!


(Na festiwalu koncert zespołu Jeremiasza się zaczął.)
(Piosenka "Nicnierobienia dzień")
Jeremiasz: Boska twarz, a twe usta
Jak rosa poranna,
co w promieniach
słońca się lśni. Włosy twoje jak...
{Inator Dundersztyca trafia kapelę.)
Bo jestem zły!
Okropnie zły!
(Inator trafia publiczność.)
Jesteśmy źli!
Okropnie źli!
Fretka i Stefa: Aaa!
(Kotwica się urywa i zjeżdżalnia spada na scenę.)
Jeremiasz: Czujemy gniew!
Nudzimy się!

Fretka: Co to za jedni?
Stefa: To pewnie pierwsza kapela.

(Pepe trafia inatorem w Dundersztyca, ale ten się nie zmienia.)
Dundersztyc: O nie, jestem paskudny! Oo... A rozumiem. Bardzo, bardzo zabawne. (Pepe wyjmuje żabę z inatora i na jej miejsce wkłada zdjęcie Vance'a Warda.) Zdjęcie z autografem Vance'a Warda? Och, zniszczyłeś mój paskudny wynalazek i zrobiłeś coś pięknego!
(Pepe strzela inatorem w Vance'a, czym upiększa go.)
Vance: Dzięki, kimkolwiek jesteś. A teraz mnie uwolnij!

(Pepe strzela inatorem w Jeremiasz i jego kapelę upiększając ich.)
Jeremiasz: Bo jestem zły!
(po przemianie)
Poranna, co w promieniach słońca się lśni.
(Pepe strzela w publiczność.)

(Pepe upiększa siebie inatorem.)
Dundersztyc: A co z telewizorem i fotelem, co?
Vance: (Uwalnia się z pułapki.) Aaaa! Zabierzcie mnie stąd! (Wyskakuje z platformy.)
(Pepe skacze za nim i łapie go w locie. Spowalnia ich za pomocą inatora Dundersztyca. Następnie upiększa balon Dundersztyca innym inatorem.)
Dundersztyc: Mój balon! Przeklinam cię, Pepe Panie Dziobaku!

(Linda wchodzi do ogródka.)
Linda: Cześć chłopcy! Wróciłam! Widzę, że nadal rozkoszujecie się pięknym dniem.
Fineasz: Owszem. To był najprzyjemniejszy dzień ze wszystkich. (Pepe wchodzi do ogródka.) Pepe jesteś wreszcie.
(Vance wchodzi do ogródka.)
Vance: (w zwolnionym tempie) Gdzie ja jestem?
Ferb: To przecież ten przystojny aktor Vance Ward. W telewizji jest jakiś szybszy.

(napisy końcowe)
Jeremiasz: No chodź!
Weź wdech i zwolnich bieg,
Fretka: Plany na... Jeremiasz: plany na dziś idą w cień,
nie często się w życiu zdarza
nic nie robienia dzień.
Fretka: Nic nie robienia dzień
Razem: Nie robienia dzień...
Fretka: To był mój najlepszy dzień w życiu!

Advertisement