Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki
Rozbudowa Pracujemy nad tym!


Ten artykuł nie zawiera wszystkich informacji - wciąż jest rozbudowywany. Jeśli uważasz, że wyczerpały się możliwości rozbudowy - usuń ten znacznik z nagłówka.

Podczas wycieczki nad jezioro Loch Noss Fineasz i Ferb postanawiają poszukać dowodów na istnienie legendarnego potwora. Znajdują go, jednak okazuje się, że potwór jest całkowicie łagodny i pragnie tylko chronić fakt swojego istnienia. Fretka wraz z Jeremiaszem zostaje ratownikiem nad jeziorem. Strach przed potworem bardzo utrudnia jej pracę. Dundersztyc postanawia wykorzystać cynk zawarty w wodzie jeziora do niecnych celów - problem w tym, że nie przychodzi mu do głowy żadne jego zastosowanie.

Potwór z Loch Noss

ERROR About to Run Ten artykuł jest tylko zalążkiem. Pomóż rozbudować wiki i dopisz jego dalszą część.

(Rodzina Flynn-Fletcher jedzie na wakacje nad Jezioro Loch Noss.)
Fineasz: Jesteśmy!
Lawrence: Jezioro Loch Noss!
Linda: Ależ się cieszę. Przed nami uroczy, rodzinny wypad za miasto.
Lawrence: Tak tutaj pięknie. Prawdziwy raj dla wędkarzy. Dobrze, że ze wszystkich jezior wybraliśmy się nad Noss.
(Fineasz, Ferb i Fretka Śmieją się.)
Linda: Masz rację skarbie.
Fretka: Nie mogę uwierzyć, że będę w grupie ratowników razem z Jeremiaszem. Ratownicy z nad jeziora Loch Noss to klasa sama w sobie. Wszyscy muszą się ich słuchać i zawsze wykonywać ich polecenia.
Fineasz: Bo coś ich pożre.
Fretka: Dokładnie! Ja... że jak?
Fineasz: Tak tu napisali. (Czyta magazyn.) Według legendy w mętnych wodach jeziora mieszka Nossie, straszny prehistoryczny potwór.
Fretka: Ha, Nossie? Jasne, na pewno! Prehistoryczny potwór z Loch Noss nie istnieje. Mam rację?
Lawrence: No cóż, istnieje wiele rzeczy, które istnieją, a wydawałoby się, że nie powinny. Czy Nossie istnieje? Nie wiadomo i chyba o to chodzi.
Fretka: Czy to kolejny wywód filozoficzny, bo szczerze mówiąc to nie wiem, czy nawet w Anglii zrozumieliby twoje słowa. 

(Dojechali do chatki letniskowej i rozpakowują bagaże.)
Fineasz: O! Możliwe, że Nossie przetrwał do naszych czasów, ponieważ wody jeziora są bogate w cynk, stosowany choćby w kremach przeciwsłonecznych. Super!
Fretka: No oczywiście! Nossie podwodny cynkożerny dinozaur, to przecież naturalne. I że też ja muszę z wami mieszkać!
Fineasz: Nie napisali, że je cynk. Myślę, że raczej wchłania go przez skórę. Zobacz, są nawet jego zdjęcia. (Pokazuje jej zdjęcia w magazynie.)
Fretka: Słonik, pień, delfin, kłoda, dętka, kłoda, orangutan w jakiejś dziwnej peruce, kłoda, kłoda, jesteś za młody i nie wiesz co to jest, kłoda, kłoda. Większość to same kłody. I nie upokorzcie mnie po raz kolejny, bo ja wiem, budując jakaś łódź, żeby znaleźć tego potwora.
Fineasz: Ha? Jakaś łódź, żeby znaleźć tego potwora? Ferb, masz na myśli to co ja mam na myśli. Ej, gdzie jest Pepe?

(Pepe podnieca do brzegu rzeki, zagląda na swój przenośny, nadgarstkowy komunikator.)
Nadgarstkowy komunikator: Logowanie.
(Do agenta podpływa łódka wyrzeźbiona w kłodzie. Pepe zakłada fedorę i wskakuje do niej. Płynie w niej zgodnie z prądem rzeki i wpływa do zakazanego tunelu wyrytego w skale. Wewnątrz z początku jest ponuro, ale następnie włącza się światło i mechaniczne roboty śpiewają piosenkę „Misja”.)
Przed nami nowa misja, jak fajnie, jak fajnie!
Nowiutka misja, co w niej czeka nas?
Idziemy po rozkazy, rozkazy, rozkazy!
Nowiutka misja, co znów czeka nas?
Nadgarstkowy komunikator: Wylogowanie.
(Pepe wysiada z łódki do Carla, który stoi na brzegu.)
Carl: Tam jest wyjście Agencie P.
(Pepe wchodzi do bazy.)
Major Monogram: Dzień dobry Agencie P! Jak ci się podobało nasze nowe wejście? Potok! Firma chce, żeby przyjście do pracy dostarczało więcej rozrywki. Zrezygnowano jednak z wysokich premii. Yyy, według najnowszych badań sześciolatki o wiele bardziej wolą śpiewające zwierzaki niż dziwne cyfry na kartce papieru, więc... Eh, do rzeczy! Twoja misja! Namierzyliśmy Dundersztyca przy jeziorze Loch Noss. Mamy nagranie rozmowy telefonicznej. (Włącza nagranie.)
Mężczyzna: Przykro mi, ale nie dostarczany skrzydełek na dno jeziora.
Dundersztyc: Ej No proszę, dam spory napiwek!
(Koniec nagrania.)
Major Monogram: Analitycy są zgodni. Knucie, skrzydełka, wody jeziora, spory napiwek! To wręcz murowana katastrofa! Musisz go powstrzymać Agencie P! (Pepe salutuje.)

(Fineasz i Ferb stoją na molo przy łódce.)
Fineasz: Jesteśmy gotowi zdobyć dowód na to, że Nossie istnieje.
Fretka: (Podchodzi do nich w stroju ratownika.) No dobra, co kombinujecie?
Fineasz: Zbudowaliśmy łódź, żeby znaleźć potwora.
Fretka: Co?! Czy nie powiedziałam wam wyraźnie, że właśnie konkretnie tego mieliście nie robić?!
Fineasz: Właściwie to powiedziałeś, żebyśmy cię tym razem znowu nie upokorzyli. Bądź spokojna.
Fretka: Mamo! Szybko, szybko! Przyłapałam ich! (Podchodzi do nich Linda.)
Linda: Już idę, co się tu dzieje?
Fretka: No dobra, to gdzie ona jest?
Fineasz: Ale co?
Fretka: Ta wasza wielka łódź do szukania potwora?
Fineasz: Nasza Nosso-łódź? Oto ona! (Wskazuje na małą łódkę, przy której stoją.)
Linda: To wasze dzieło? Jestem pod wrażeniem.
Fretka: Co?
Linda: No tak zbudowali łódź, pływającą i nawet wodoodporną. Naprawdę super.
Fretka: (Warczy ze wściekłości.)
Linda: W porządku, skoro tak bardzo się boisz. Skarbie!
Lawrence: (Podbiega do nich.) Jestem.
Linda: Czy mógłbyś popłynąć z chłopcami i dopilnować, żeby im się nie stało nic złego?
Lawrence: Więc... (Odbiega, a następnie przybiera z powrotem z całym sprzętem wędkarskim.) ...skoro muszę. Może nawet dam się namówić na opowiedzenie kilku moich słynnych, wędkarskich opowieści.
Fretka: No dobrze, może to jest jakaś kara. Nie sądzisz jednak, że to za mało?!
Linda: Fakt, zapomniałabym. Proszę! (Daje chłopcom krem przeciwsłoneczny.) Koniecznie nasmarujcie się przed słońcem.
Fretka: Ale?
Fineasz: Patrz cynk!
Linda: Skarbie, żebyś się nie spóźniła na swoją pierwszą zmianę.
Fretka: Dobra, daj trochę cynku. 

(W następnej scenie Fretka jest już na plaży i idzie na swoją zmianę.)
Fretka: Wrzuć na luz i bądź pewna siebie, luz i pewność siebie. (Podchodzi do Boba i Jeremiasza stojących przy budce ratownika.) Cześć Jeremiasz! No i jak wyglądam?
Jeremiasz: Odlotowo!
Bob: A zatem to jest ta słynna Fretka. Bob Webber.
Fretka: Bardzo miło panie Webber.
Bob: Panie Webber? Och, Pan Webber to mój ojciec. Ja jestem kapitan Webber.
Fretka: E, e dobrze.
Bob: Dobrze! No to plaża jest teraz wasza.
Fretka: Dobrze.
Bob: Dobrze! Uwaga na Nossiego. Hahaha! (Odchodzi.)
Fretka i Jeremiasz: Hahaha, dobrze.
Bob: Dobrze! 

(Fineasz, Ferb i Lawrence siedzą w Nosso-łodzi na środku jeziora. Mężczyzna łowi ryby, a chłopcy siedzą z tyłu i słuchają jego opowieści.)
Lawrence: Wtedy powiedział "Nie zwracaj uwagi, w końcu samo przejdzie". I wiecie co? Przeszło! Po 16 tygodniach.
Fineasz: Wow tato! Świetna opowieść! (Ferb podniósł rękę, żeby zwrócić jego uwagę.) E, to my teraz zaczniemy szukać Nossiego, dobrze?
Bob: (Słychać go z daleka.) Dobrze!
Lawrence: A czy opowiadałem wam już historię jak złowiłem słynnego, gadającego okonia?
Fineasz: Tak.
Lawrence: Świetnie! A więc było to tak, chłodny kwietniowy poranek, lata 90-te... (Fineasz i Ferb w tunelu do swojego podwodnego pomieszczenia badawczego, o którym Lawrence nie ma pojęcia.)...disco świeciło w niebie, wszyscy dosłownie zwariowali na jego widok... (Chłopcy wchodzą do pomieszczenia.)
Fineasz: Dobrze Ferb!
Bob: (Słychać go z daleka.) Dobrze!
Fineasz: Znajdźmy potwora z jeziora! (Spuścił pływającą kamerę do wody.) Kamera w wodzie! Mamy podgląd? (Ferb na wielkim monitorze włącza podgląd z kamery.) Jeśli Nossie tu jest, to Marco-disco-polo go znajdzie.

(Na plaży)
Jeremiasz: Fretka nie przejmuj się. Szczerze mówiąc to niewiele się tu dzieje.
Fretka: O, to szkoda. A zatem chyba będziemy musieli się świetnie bawić.
Jeremiasz: Tak! Hm, możemy ratować się na zmianę.
Fretka: (Rozmarzyła się.) A tak!
(piosenka Ty i ja)
Ciebie ja! (Ciebie ja)
A ty mnie! (A ty mnie)
Pomagamy, gdy ktoś topi się.
Ty i ja, raz i dwa, wody blask...
Razem Wenus i Mars!
Jeremiasz: (Budzi Fretkę.) Fretka! Fretka!
Fretka: (Obudziła się.) Hę, przepraszam.
Jeremiasz: E, jak już wspomniałem, ratownik musi być skupiony i skoncentrowany.
Fretka: Skupiony, jasne!
Jeremiasz: Musisz tylko się uspokoić, trzeźwo myśleć, a będzie dobrze.
Fretka: (Zauważyła za Jeremiaszem potwora pływającego w wodzie.) Hhh, to potwór z jeziora! Wszyscy na brzeg! (Uderza w dzwonek.) i to natychmiast! AAAA! (Wszyscy krzyczą.) Na brzeg! (Ludzie wybiegają na brzeg.) Aaaaa!
Bob: A, co e?
Fretka: Aaaaa! Aaaaaa!
Bob: Słuchajcie, tylko spokojnie. (Spanikowany tłum przebiegł przez niego.)
Fretka: (Ciągnie ze sobą kobietę.) Zostaw to dziecko, kobieto uciekaj, ratuj własną skórę!
Jeremiasz: (Gwiżdże w gwizdek.) Ej Fretka! (Kobieta wyrywa się Fretce.) Ej, ej, ej, no bez paniki. Spokojnie nic nam nie grozi. To tylko mała kłoda.
Fretka: Kłoda? He, he, najmocniej przepraszam, możecie już wrócić do wody, dobrze?
Bob: Właśnie, że nie dobrze.

(Agent P płynie pod wodą i próbuje namierzyć Dundersztyca. Jego urządzenie zostaje wciągnięte przez maszynę podwodną Dunderszyuca. W maszynie Dundersztyc steruje ją, gdy nagle słychać dzwonek do drzwi przypominający jego jingiel.)
Dundersztyc: Oh? (Pepe wchodzi do pomieszczenia.) Pepe Pan Dziobak? Ha, ha, ha, a już się bałem, że to dostawca ze skrzydełkami. Dwie minuty i nie będę musiał płacić. He tak! (Pepe wyciąga z plecaka opakowanie ze skrzydełkami.) A żeby cię tak, trudno! No dobra, ile to było? 15 tak? Dobra masz 10, 11, poczekaj mam głęboką kieszeń, 1, 2, 3, 4. Proszę 15, no i jeszcze napiwek. (Uruchamia hełm nurków, który spada na agenta.) Ha, ha, ha, całkiem nieźle, prawda? A zatem Panie Dziobaku, (Bierze kawałek skrzydełka do buzi.) pewnie zastanawiasz się co robię na tego pięknego jeziora. Cóż odpowiedź jest prosta, o! Mmm, to jest naprawdę pyszne, chcesz kawałek, masz weź niebieski ser. Ja wolę majonez, więc ty weź ser. Chcesz chusteczkę? (Agent bierze chusteczkę.) Wracając, odpowiedź na to pytanie jest prosta, cynk. W tym jeziorze jest mnóstwo cynku, a ta maszyna filtruje wodę i pozyskuje cynk, widzisz cynk! No, wpadłem więc na pomysł, żeby ten pozyskany z wody cynk wykorzystać, aby móc zawładnąć całym światem. No wiesz cynkiem. Pomyśl, ile cynk może mieć niecnych zastosowań? E, mówię poważnie, masz jakiś pomysł, bo ja żadnego. Spójrz tylko ile cynk ma pożytecznych zastosowań. Lista się nie kończy. A tutaj o, zero! Mam tylko jakiś Zły-Cynko-Lasero-Promieniator, albo, albo, oto, to.. o tutaj proszę wielkie pranie. Nawet nie pamietam dlaczego to napisałem. Pewnie myślałem, że będę pamiętać. To na pewno był jakiś genialny pomysł. Wielkie pranie! Wielkie pranie! A to szalone, ale ja jestem szalony.

(Na plaży)
Bob: Dobrze! To twój pierwszy dzień i wiem, że chciałaś zrobić na starym kapitanie dobre wrażenie i dlatego dam ci drugą szansę.
Fretka: Dziękuję kapitanie. Bez obaw, teraz wszystko będzie dobrze.
Bob: Dobrze!
Fretka: (do Jeremiasza) Na plaży zrobiło się pusto, mamy ułatwione zadanie. (Na plażę wchodzi tłum ludzi.) Tłum, nie dam rady!
Jeremiasz: Spokojnie, nie bój się. Trzymaj się mnie, a na pewno dasz radę, dobrze?
Bob: Dobrze! Jeremiaszu, ze względu na tłum muszę cię przenieść na stanowisko siódme, dobrze?
Jeremiasz: Eeee, dobrze.

Advertisement