Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki

Przestań grać w tego golfa

(W pokoju Fretki Fretka leży chora w łóżku. Kicha, a następnie wydmuchuje nos. Odwiedza ją Stefa.)
Stefa: Cześć Fretka! Przyszłam najszybciej jak tylko mogłam. Dzisiaj jestem do twych usług.
Fretka: Jejciu, co za kumpela. (Kaszle.)
Stefa: Mam zestaw chorobowy. Ciepły rosół rozgrzewa najlepiej. "Kto jest największym kretynem 3" i pudełko lodów. Wszystko byle byś szybko wyzdrowiała. I nie musisz też się przejmować braćmi. Twoja mama powiedziała, że grają w mini golfa Haha, co za nudziarze.

(Fineasz i Ferb jadą grać do Małych Cymbałek, gdzie już są Baljeet, Izabela i Buford.)
Fineasz: Siemacie! Co jest?
Izabela: Zamykają pole do mini golfa i to na zawsze. A już miałam plan jak was zniszczyć na mini bujawce.
Buford: Ja miałem wam skopać tyłki na dróżce.
Baljeet: Metaforycznie tak?
Buford: Oczywiście. (Chowa łopatę.)
Fineasz: Chcą zamknąć Małe Cymbałki? Przychodzę tu od kiedy byłem mały. W każdym razie mniejszy. He?
Właściciel: Wybaczcie. Małe Cymbałki oficjalnie zakończyły działalność.
Fineasz: Ale to jedyne pole do mini golfa w tym mieście.
Właściciel: Fakt. Niestety ludzie już nie szanują tej pięknej gry. Myślą, że to golf, tylko mniejszy. A wcale nie! To właśnie jest mini golf.
Dzieci: Ow!
Fineasz: To przykre, kiedy miasto traci ośrodek rekreacyjny.
Właściciel: Niestety, dzisiejsze dzieciaki interesują się tylko technologicznymi nowinkami. Moja szkocka połowa mówi mi, by uparcie trwać w tym nieszczęściu do końca. Ale mam też irlandzkich przodków. (Odchodzi.)

(Dzieci jadą przez miasto na rowerach.)
Fineasz: To niedobrze. To idealny dzień na partyjkę mini golfa. Ej, słuchajcie! Już wiem, co będziemy dzisiaj robić! (Przejeżdżają obok Lindy, która wyjeżdża z garażu w samochodzie.) Cześć mamo! Jedziemy zbudować pole do mini golfa!
Linda: Dobrze skarbie. Na szczęście to tylko taki zmniejszony golf.

(W pokoju Fretki słychać jakieś dźwięki z ogródka.)
Fretka: Co to?
Stefa: (Wygląda przez okno.) Twoi bracia mają wielki dźwig? Nie wierzę.
Fretka: Tym razem już wpa- (Łapie się za gardło.) wpa-, wpa- (Denerwuje się. Pisze to w notesie i daje go Stefie.)
Stefa: Co to? Łasica z cepem? (Fretka jej obraca notes.) Wpadli! Rozumiem, chcesz, żebym ich przyłapała. Bazgrzesz jak kulawa kura pazurem.
Fretka: (Ochryple.) Dowiedz się co kombinują i wszystko im opowiesz.
Stefa: Spoko Maroko. Zajmę się tym.
(Fretka kicha w kołdrę, po czym opada na poduszkę.)

(W ogródku chłopcy budują pole do mini golfa.)
Fineasz: (do Ferba) Wspaniały plan. Do obiadu powinniśmy skończyć.
Stefa: Słuchajcie karzełki! Choroba Fretki wcale nie oznacza, że cokolwiek się wam upiecze. Dziś to ja za nią widzę, słyszę i mówię. Generalnie ona to ja.
Fineasz: Co za kumpela.
Stefa: Co nie. Napisała coś do was.
Fineasz: Hm, łasica. Czyli mówi serio.
Stefa: Widziałam, że to łasica! A tak w ogóle, co to będzie?
Fineasz: Robimy największe pole do mini golfa na całym świecie, a na pewno w naszym mieście.
Stefa: Nie jest trochę za duże?
Fineasz: Jak mówią, to nie jest zmniejszony golf.

(W pokoju Fretki)
Stefa: To jest mini golf! I jest po prostu super czadowy. Jest też wiatrak i wielki dinozaur i-
Fretka: (Zamyka jej usta.) Nie pozwól, żeby czadowość cię opętała. Skup się.
Stefa: Racja! Dam radę, tylko muszę się skupić. Skup się, skup się, skup się. Ej, gdzie jest Pepe?

(Pepe z kawą wchodzi do bazy przez windę w drzewie.)
Doo-bee-doo-bee-doo-bah {[Nutka}}
Doo-bee-doo-bee-doo...
Major Monogram: Rozpatrzyliśmy twoje podanie o urlop. Nawet możemy się zgodzić, ale jest mały problem. I mówiąc mały mam na myśli DUŻY! A mówiąc zgodzić mam na myśli odrzucić. Wybacz, Agencie P, wiemy, że sporo pracujesz po godzinach, ale doszły nas wieści, że dr Dundersztyc kupił mały dom na przedmieściach. Trzy pokoje, dwie i pół łazienki, trawniczek, milusio. Musisz się dowiedzieć co znowu zaplanował. To jego nowy adres. (Drukuje adres.) Powodzenia, Agencie P!
(Pepe wylatuje poduszkowcem z ogródka do domu Dundersztyca dom dalej.)
Pepe! {[Nutka}}
Dundersztyca dom na przedmieściach!

(W ogródku)
Stefa: Dobra skup się, skup się, skup się. No Stefa dasz radę. Nie daj się opętać czadowości. He! Winda do czadowości? (Wchodzi do windy, którą jedzie do góry.) Ale czadowo!

(Przy jednym z dołków na torze Fineasza i Ferba.)
Fineasz: Dobra Ferb! Teraz ty.
(Ferb stawia piłkę. Zanim trafia kijem bada kierunek wiatru na wiele sposobów. Uderza piłkę. Stefa wychodzi z windy przy tym dołku.)
Stefa: Fineasz!
Fineasz: Och, cześć Stefa! I jak nasze pole do mini golfa?
Stefa: Jest- e przyszłam jedynie przekazać wam wiadomość, a golf mnie nie interesuje.
Fineasz: Super! Idziemy do następnego dołka. Może pójdziesz z nami?
Stefa: Cóż dobrze, ale-
Fineasz: Świetnie!
(Wszyscy zjeżdżają wielką zjeżdżalnią.)
(piosenka "Quirky Worky Song")
( )
Fineasz: No dobrze. A więc co chciałaś nam powiedzieć?
Stefa: O racja, więc Fretka ma zamiar- Aaa! Aaa!
( )
Stefa: A co to niby ma być za dołek?
Fineasz: To powietrzny hokej! Tylko zobacz!
Stefa: Odlot!
Buford: Ej, patrzcie na nas. Płyniemy w powietrzu.
( )
Stefa: Trafiłam! To znaczy gol! To znaczy-

(W pokoju Fretki)
Stefa: Hura! Wszyscy normalnie zwariowaliśmy. Dasz wiarę?
Fretka: Nie. Nie mogę. Czy powiedziałaś im może, że chcę zadzwonić do mamy?
Stefa: E, chciałam. Ale najpierw ta winda, potem zjeżdżalnia- (Fretka jej zakrywa usta.)
Fretka: Cii! Skup się. Musimy mieć dowód. Dwa słowa. Video, fon.

(W domku na przedmieściach Dundersztyc relaksuje się na hamaku.)
Głos z radia: Mark Twain, "Przygody Tomka Sawyera": wersja dla złoczyńców. Rozdział pierwszy. Tomek nie przepadał zbytnio za swoją ciocią Polly, za to bardzo lubił szczeniaki.
(Pepe wpada przez płot do Dundersztyca i zakłóca relaks. Zrzuca Dundersztyca z hamaku.)
Dundersztyc: Aaa! Pepe Panie Dziobaku, o mało co zawału nie dostałem! Nie wiesz, że to bardzo nieładnie tak wpadać nagle bez zaproszenia i- (Pepe daje mu roślinkę.) O, prezencik do domu! Och jak to miło. To miłe, dziękuję. Słuchaj, niechętnie się do tego przyznam, ale nie mam dzisiaj najmniejszej ochoty na czynienie zła. Więc jeśli chcesz, możesz sobie tutaj odpocząć. Miło tu, prawda? Jak uważasz? Mogę nawet coś podpisać na dowód, że nie dam się dziś opętać złu.
(Pepe wkłada okulary.)

(piosenka "Quirky Worky Song")
( )
Buford: Uch! Och! Aaa!
Stefa: Ty też to widzisz?
Fretka: (Przez wideofon) Tak, tak! Tym razem ich mamy. Ale musisz też zrobić zdjęcie chłopakom. Hehihihihi. (Kaszle.)
Fineasz: (do Stefy) Tutaj jesteś. Szukaliśmy cię już chyba wszędzie.
Stefa: Mnie?
Fineasz: Też musisz zagrać.
Stefa: (Daje telefon Fineaszowi.) Potrzymaj.
Fretka: Stefa, co ty wyprawiasz?! Skup się!
(Stefa uderza piłkę.)
Fineasz: Całkiem nieźle.
(Słychać ochryple krzyczącą Fretkę.)
Stefa: A co to?
Fineasz: Odgłos szalejących fanów.
Stefa: Ale tu jest czadowo.
(Fretka w pokoju próbuje krzyczeć. Ze złości szarpie buzią poduszkę.)

( )
Stefa: Aaa!
( )
Stefa: Juhu! Tak! Tak! Tak!
Fretka: Nie! Nie! Nie! Nie! Aaa!

Fineasz: No to jesteśmy. Przed nami ostatni dołek. Lepiej załóż buty do tańca.
(piosenka "Królowa mini golfa")
Wie jak ubrać się,
by w golfa nie grać źle,
Stefa mini golfa królową jest.

Czy to parkiet,
czy to dołek numer sześć,
Stefa mini golfa królową jest.

Wszyscy doskonale
znają ją z pierwszych stron,
świetną grą zdobyła mini golfa tron.
Ma swój styl i gest
i wie jak ruszać się,
Stefa mini golfa królową jest.

Stefa mini golfa królową jest!

(W pokoju Fretki)
Fretka: Biedna Stefa. Co ja sobie myślałam? No dobra, Fretka. Sama musisz to zrobić. (Wstaje z łóżka i w szlafroku i w kapciach w bardzo powolnym tempie próbuje wyjść.)

(W domku na przedmieściach Dundersztyca Dun i Pepe leżą na leżakach.)
Dundersztyc: Ach! Miło tu, prawda? Jednak chyba mieszkanie na przedmieściach nie jest dla mnie. Po prostu wyremontuję ten domek, a potem sprzedam z zyskiem. Największym problemem jest mój sąsiad Phil. To prawdziwa chodząca złośliwość. Owoce z jego drzew spadają na mój teren. Jego pies załatwia się na mój trawnik. Strasznie długo nie wywozi śmieci. Nie mogę go znieść. A najgorszy, absolutnie najgorszy jest odkurzacz do liści. (Phil uruchamia odkurzacz do liści, którym zdmuchuje liście do ogródka Dundersztyca.) Dobra dosyć! Czas zakończyć to raz na zawsze. I nikt mi w tym nie przeszkodzi. (Unieruchamia Pepe na leżaku.) Uważaj, Pepe Panie Dziobaku! Super broń na nieznośnych sąsiadów. To Atomowy-Liścio-Rozdmuchowator! Jego zgniłe listki po raz ostatni trafiły na mój trawnik. (Uruchamia inator, ale przypadkowo przez wielką siłę urządzenie zdmuchuje liście ze swojego drzewa.) Aaa! Dobrze, działa jak trzeba. A teraz przedmuchnę wszystkie liście na jego posesję. Hahaha! (Ponownie uruchamia inator jednak znowu go odrzuca do tyłu. Urządzenie zdmuchuje wszystko w tym Pepe na leżaku z ogródka Dundersztyca.) Aaa!

(Fretka stoi przed domem.)
Fretka: Tak wielkie pole do mini golfa chyba nagle nie zniknie. Szybciej mamo.

(Dundersztyc swoim inatorem podkręca wiatrak, przez co pole do mini golfa odlatuje.)
Dundersztyc: A niech cię Philu sąsiedzie!

(Linda podjeżdża do Fretki.)
Linda: Fretka?! Dlaczego nie leżysz w łóżku?! Stefa nie miała się tobą opiekować?
(Fretka wsiada do samochodu.)
Fretka: Została opętana przez czadowość. Jedź za tym polem do mini golfa!
Linda: Co to ma niby znaczyć!?
Fretka: Spójrz za siebie!
(Linda wygląda za okno za sobą i nie widzi pola do mini golfa.)
Linda: Niczego tam nie widzę.

(W Małych Cymbałkach.)
Kobieta: Trzeba było systematycznie przez te wszystkie lata odkładać pieniądze, żeby przeznaczyć je potem na ewentualną rozbudowę i inwestycję! Coś ty myślał!? Że nowiusieńkie pole do mini golfa spadnie ci prosto z nieba!?
(Niedaleko ląduje pole do mini golfa Fineasza i Ferba.)
Właściciel: Nawet nie wiesz, jakie rzeczy spadają z nieba w tym mieście.

Linda: O, co to ja widzę!? Przebudowali pole do mini golfa.

(Dzieci i Stefa idą przez miasto.)
Fineasz: Wciąż nie wiem, jak znaleźliśmy się w Małych Cymbałkach.
Ferb: Od początku trzeba było budować to pole tutaj.
(Obok nich upada Pepe.)
Fineasz: O, tu jesteś Pepe.
Stefa: Fretka! Słyszałaś no!? Wygrałam! Naprawdę! Naprawdę wygrałam mini golfa! Wystarczy się odpowiednio skupić i można wszystko osiągnąć. (Kicha.)

(Fretka i Stefa leżą chore w pokoju Fretki.)
Stefa: Przepraszam, że zapomniałam ich przyłapać.
Fretka: Nie ma sprawy. Przepraszam, że cię zaraziłam.

Advertisement