Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki

Fineasz i Ferb budują rakietę i wyruszają na swoją gwiazdę, którą ojciec kupił im przez Internet. Gwiazda okazuje się kosmicznym barem z bardzo jasnym neonem. Przypadkiem zabiera się z nimi Fretka. Dundersztyc chce robić cienie na księżycu.

Część 1[]

(W ogródku dzieci i Pepe odpoczną za drzewem.)
Spiker w radiu: Przed nami kolejny, przepiękny, letni dzień. Dziewczęta, czy zaprosiłyście już swojego ulubieńca na dyskotekę przy spadających gwiazdach? Całe miasto już nie może się doczekać dzisiejszego deszczy meteorytów.
Fineasz: Deszcz meteorów. Niesamowite! Tylko pomyśl, właśnie w kierunku ziemi zbliżają się 1000 asteroid.
Lawrence: Chłopcy! Chłopcy! Tutaj jesteście. Patrzcie, co wam kupiłem w internecie!
(Fineasz i Ferb oglądają gwiazdę.)
Fineasz: O, super, mamy swoją gwiazdę!
Lawrence: Od tej chwili ten kawałek kosmosu należy do was!
Fineasz: A Fretce też taką kupiłeś?
Lawrence: Oczywiście, że kupiłem. Chociaż ona z pewnością tego nie doceni. Szkoda, bo w sieci rozdają to prawie za darmo. To bardziej ekscytujące niż zaludnienie oklachamy w XIX wieku.
(Linda chodzi.)
Linda: A, to właśnie dzięki tym historycznym porównaniu się w zakochałam. Jadę z Vivian na dziennicowy turniej "Majonga". Miłego dnia, chłopcy.
(Odchodzi.)
Lawrence: Powodzenia, kochanie.
Fineasz: Na razie!
Lawrence: Chwila, czemu sterczę tu jak kołek, skoro mogę kupić więcej gwiazd.
(Lawrence odchodzi.)
Fineasz: Ej Ferb! Skoro mamy własną gwiazdę, to trzeba ją obejrzeć! Co powiesz na kosmiczny lot? Przeciążenia, jedzenie przez słomkę, chodzenie do łazienki bez chodzenia do łazienki, nie mówiąc już o nieważkości. Ferb, już wiem, co będziemy dzisiaj robić!

(W galerii handlowej Googolplex Fretka chodzi do Jeremiasza.)
Fretka: Jeremiasz? Tak sobie myślałam czy... nie poszedłbyś ze mną dzisiaj wieczorem na dyskotekę przy spadających gwiazdach?
Jeremiasz: Ja z tobą?! Chyba żartujesz! Hahahaha!
(Wszyscy się śmieją w całej ziemi i wybuch.)

(W pokoju Fretki dzwoni do Stefy.)
Fretka: I to właśnie dlatego nie mam odwagi go zaprosić.
Stefa: Wiesz, że to najczarniejszy scenariusz, prawda?
Fretka: To bardzo prawdopodobne? A co jeśli odmówi, a co jeśli zacznie się śmiać?
Stefa: Nie pozwól, by strach kierował twoim życiem. Jeremiasz cię lubi, nie odmówi na pewno! Słuchaj, rozłączam się, a gdy to zrobię masz natychmiast do niego zadzwonić! Nie tak czasu, mała, tylko dzwoń!
Fretka: Racja, nie pozwolę, żeby strach kierował moim życiem!
(Fretka rozłącza, leży głowę na poduszkach i ponownie dzwoni do Stefy.)
Stefa: Halo?
Fretka: Stefa, raczej nie dam rady.

(W ogródku)
(Piosenka W kosmos polećmy)
W kosmos polećmy jeszcze dziś,
W kosmosie nie trzeba się myć.
Powietrza tam brak,
I żyć nie ma jak,
lecz każdy chciałby tam być.

W kosmos polećmy dziś,
W kosmos polećmy dziś,
W kosmos polećmy jeszcze dziś.

Polećmy prosto hen do gwiazd,
Niech pył kosmiczny niesie nas.
I nie wiem, czy wiesz,
Tam wciąż słychać jazz,
Kosmici na instrumentach lubią grać.
Polećmy prosto hen do gwiazd.

W kosmos polećmy dziś
I nawet nie pytajmy czym,
W kosmos polećmy jeszcze dziś!

Fineasz: A tu jest kontrola lotu.
Izabela: Trochę mała.
Fineasz: Prawie tylko sprawia wrażenie. (Ogniki oglądają kontrolę lotu) Ferb świetnie potrofi zagospodarować przestrzeń. (Ogniki idą do kontroli lotu)
Izabela: Tak przy okazji chciałabym ci zapytać, czy poszedłbyś ze mną...
Katie: Fineasz, musisz podpisać z życzenie się odpowiedzialności.
Fineasz: No, pewnie. Nie odchodź, Izabelo. (Fineasz odchodzi)
Izabela: Jasne, bez obaw. (Fineasz, Ferb i Pepe chodzą powolutku w muzyce z filmu Armageddon) Dlaczego idziecie tak wolno?
Fineasz: Dla efektu.

(Na kontroli lotu)
Izabela: Wszyscy gotowi?
(Na rakiecie)
Fineasz: Współrzędne jazdy prowadzone. Pora odpalić silnik.
(Na kontroli lotu)
Izabela: Systemy włączone, zacząć odliczanie.
Greta: (Męski głos) 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, (Gołąb uderzył w metal.) 2, 1 (Chrząknięcie) Zaczynajmy. (Izabela wciska przycisk)
(Rakieta zepsuta)
(Na rakiecie)
Fineasz: To chyba akumulator.

(W pokoju Fretki)
Fretka: Stefa, a jeśli w chwili, gdy będę go pytać, spadnie jakiś satelita prosto z nieba i... chwila moment, co oni tam robią? Oddzwonię do ciebię!

(W ogródku)
Fineasz: + idzie do +'a, a - do uziemienia, tak?
Fretka: Bracia. Czy wszyscy grają swoim siostrom na nerwach? Nie. Czy moi grają mi na nerwach? Oczywiście! (Fretka wchodzi na rakietę.) Co oni myślą, że nie mam swojego życia i własnych problemów? Każdego dnia dokładnie to samo, ale czy rodzice też to widzą? Skąd! Czy ich kiedyś przyłapali? Skąd! Czy też to widzą? Skąd! Czyli też przyłapali? Skąd! No, a przede wszystkim... (Pepe terkocze.)
Fineasz: Wziąłeś pilota? (Ferb wciska pilota i leci rakieta.) Ups.
(Fretka leci w kosmos.)
Fretka: Aaaaaaaaaaa!!!
(Na kontroli lotu)
Izabela: E, ciekawe. Lepiej to zobaczcie.
Fineasz: Fretka, co ty tam robisz?
(Na ekranie)
Fretka: Nic nie słyszę! Policzki zakryły mi w uszy!
Fineasz: Powinniśmy jej pomóc. Weźmy drugą rakietę.
(W ogródku)
Izabela: Ha, ale ładna.
Fineasz: Miałem ją polecieć na swoją gwiazdę. Dlaczego poleciała naszą?

(Rakieta leci w kosmos, kabel zrywał się przez samochód mamy.)
Astronauta: W porządku, możemy parkować. Ty, zobacz! No, nie dasz się na ziemi, to teraz jeszcze w kosmosie!

(Na rakiecie Fineasza i Ferba)
Fineasz: Fretka, lecimy po ciebie! Patrz, wywołuje nas! (Na ekranie) Fretka, spokojnie. Steruje komputer! Jeśli nie będziesz wciskać przycisków, jak poważnie wszystko będzie dobrze!
(Na rakiecie Fretka wciska wszystkie przyciski.)
Fretka: Niczego nie słyszałam bo wciskam przyciski jak popadnie.
(Fineasz patrzy się porozumiewawczo na Ferba)
Fineasz: A tak przy okazji, gdzie jest Pepe?
Fretka: Nie ma go tu, pewnie wysiadł jeszcze przed startem.

(Pepe kontaktuje się z Monogramem przez odbiornik i bezpośrednio z rakiety Fineasza i Ferba kieruje się do Dundersztyca.)
Major Monogram: Agencie P, niestety mamy fatalną wiadomość. To Dundersztyc. Zbudował stację kosmiczną, a przez wycięcia w butcie nie mamy w środku, żeby cię wysłać w kosmos. Rozmawiałem już z prezydentem i... Agencie P, jesteś w kosmosie? Świetna robota. Umiesz przewidzieć biegu wydarzeń. Twoje zadanie to odnaleźć Dundersztyca i powstrzymać go!
Girlsbandy: Pepe!
(Major Monogram leci w kosmos.)
Major Monogram: Agencie P? Agencie P?

(Na rakiecie Fretka ogląda asteroidy.)
Fretka: Chłopaki, co to za czerwone kropeczki lecą w swoją stronę?
(Na rakiecie Fineasza i Ferba)
Fineasz: Tak, to asteroidy.
(Fretka boi się tych asteroidów.)
Fretka: Asteroidy? Aaah!
(Na rakiecie Fineasza i Ferba)
Fineasz: Zupełnie na automatach. Jesteśmy już tu za nią!
(Na rakiecie Fretka straszy asteroidów.)
Fretka: Aaaah! Aaah!
(Na rakiecie Fineasza i Ferba lecą na starą rakietę.)
Fineasz: Ups. Straciła silniki. Trzeba ją złapać!

(Pepe zostaje wciągnięty w statek kosmiczny zaprojektowany jako tors robota.)
Dundersztyc: Własnym oczom nie wierzę, to Pepe Pan Dziobak. (Łapie Pepe na tacy na kostki lodu.) O, Pepe Panie Dziobaku! A co ty tutaj robisz? Zdawało mi się, że obcięli nam budrzet. Życie bez przerwy nas zaskakuje. Może się przejedziemy. (Taca na kostki lodu leci.) Pewnie zastanawiasz się, dlaczego moja stacja kosmiczna ma wielkie ramiona. Powinieneś się raczej zastanawiać, dlaczego ma dłonie! Hahahahaha! (Historia.) Widzisz, jako nastolatek byłem świetny w robieniu cieni na ścianie. Był to świetny sposób na rozruszanie imprezy i na zapoznawanie nowych wojlaj. Jednas z miasta przyjechał nowy krawiec. Nazywał się Tomas i miał ogromne dłonie. Nazwaliśmy go Tomas Dłonias. Jego cienie były do niczego, jednak niestety na tyle dobre by odbić, a ja już nigdy więcej nie robiłem cienie. (Koniec historii.) (W statku kosmicznym.) Aż od dzisiaj! (Śmieje się.) A kiedy za godzinę przejdzie słońce, to właśnie tam! Żeby wszyscy okręgu trzech stanów pójdą moje, olbrzymie cienie, ponieważ w karzą się na księżycu! (Śmieje się.)

(Na rakiecie Fineasz i Ferba oglądają starą rakietę, a stary statek leci prosto do marsa.)
Fineasz: Tam jest! O-oł! Może być problem. (Na ekranie na starej rakiecie) Fretka, jesteś na orbicie kolizyjnej.
(Na starej rakiecie rakiecie)
Fretka: A co to niby znaczy?
(Na ekranie)
Fineasz: Musisz założyć kombinezon. Jest na ścianie za tobą.
(Fretka podchodzi obok kombinezonu.)
Fretka: Dobra.
(Na ekranie)
Fineasz: Teraz go załóż.
(Fretka ubiera kombinezon.)
Fretka: W porządku zakładam.
(Na ekranie)
Fineasz: Podejdź do tamtej drzwi.
(Fretka podchodzi do tamtej drzwi.)
Fretka: W porządku, już podeszłam!
(Na ekranie)
Fineasz: Teraz je wolno otwórz i przejdź ostrożnie do naszego statku.
Fretka: Co?
(Na rakiecie Fineasza i Ferba)
Fineasz: Fretka, nie ma powodów do obaw.
(Na starej rakiecie)
Fretka: Nie ma powodów do obaw? To przecież skresna, lodowata, wysycająca w dusza otchłań!
(Na ekranie)
Fineasz: To tylko kilka metrów. Musisz po prostu przezwyciężyć strach.
Fretka: Wcale że nie! Nic nie muszę!
(Na ekranie)
Fineasz: Słuchaj, zwyczajnie chwyć Ferba za rękę!
Fretka: Ferba za co? (Ferb chwyta ją za rękę i opuszcza statek Fretki, ciągnąc Fretkę z powrotem na statek Fineasza) Dzięki.
Fineasz: Kontrola lotu. Kontrola lotu, zgłoś się. (Uruchamia wideofon)
Izabela: Fineasz, znaleźliście Fretkę?
Fineasz: Tak, mamy ją i wracajmy do domu.
Izabela: Doskonale! No, a więc, Wiesz bo... dziś jest ta dyskoteka i... (Brak paliwa)
Fineasz: Chwileczkę, Izabelo. Chyba nie mamy paliwa.
Fretka: Co?! Więc znajdźcie gdzieś trochę i jazda stąd!
Fineasz: Będzie z tym problem! Jesteśmy jak by nigdzie.
Fretka: Utknęliśmy po środku kosmicznego pustkowia? (Fretka, Fineasz i Ferb oglądają coś nieznanego) Fineasz..., co to jest?
Fineasz: Nie mam pojęcia.

(W bazie satelity)
Astronauta: E, czy właściciel czerwonego komp i mógłby przestawić swój samochód? To strefa za ładunku i rozładunku wyłącznie promów kosmicznej!

Część 2[]

(Na rakiecie Fineasza i Ferba)
Fretka: Co to jest?
Fineasz: Nie mam pojęcia. (Oglądają koktajlbar.) Koktajle? Taki jasny leon, że pomyślałem go z gwiazdką. Może mają tu paliwo. (Lecą na miejsce.) Na pewno nie chcesz z nami iść? Może w tlenu jest tutaj taki nam jak na ziemi.
Fretka: E... (Fretka ogląda bar) na pewno. Znajdźcie paliwo i zabierajmy się stąd!

(Na koktajlbarze barman daje zieloną kosmitą kosmiczną salsę paryle.)
Barman: Jedna, kosmiczna salsa paryle.
Obcy 1: Lubię cię, chłopie! (Uderza prosto w twarz)
Fineasz: Cześć, jestem Fineasz, a tu jest Ferb. (Przerywa)
Barman: Jak powiedziałeś? Jesteście Fineasz i Ferb?
Fineasz: Taak.
Barman: Hejara, to nowi właściciele. (Kosmici krzyczą z radości)
Fineasz: Właściciele? Wszystkie współrzędne się zgadzają! Ferb, to nasza gwiazdka! Bardzo jasny macie ten neon.
Obcy 2: Mówiłem ci, że przylecą!
Barman: A więc co sadzicie o swojej posiadłości? (Ogląda pusty bar) No cóż... przydałby się remoncik...
Fineasz: Wiem, co moglibyśmy tutaj zrobić...

(Śmieją się głośno)
(Na rakiecie)
Izabela: To najczarniejszy scenariusz i dobrze sama o tym wiesz, Fretka. Ale wiem, jak się czujesz. Przez cały dzień próbuję zaprosić Fineasza...
Fretka: Fineasz?! Gdzie ich zwów u licha poniosło? Ja już dawno znalazłabm jakieś paliwo! Na razie, Izabela!
Izabela: Spoko, na razie.

(Na parkingowym marsie Fretka musi znaleźć braci. Zły obcy trzyma dłoń złośliwie do Fretki.)
Obcy 3: Ani kroku dalej!
Fretka: Wpuszczaj, matołku!
Obcy 3: Fineasz i Ferb bardzo nie lubią nieproszonych gości!
Fretka: Nie jestem gościem, tylko ich siostrą! (Obcy 3 otwiera szlaban)
Obcy 3: U, najmocniej przepraszam. Ale gapa ze mnie! Może im panie o tym nie mówić?
Obcy 4: E, też jestem siostrą!

(Na baru zespół gra muzykę)
Obcy 5: Yeah!

(Piosenka Kosmo Raj, koktajl bar)
Kiedy Drogą Mleczną gnasz,
odwiedź słynny lokal nasz.
Trochę obskurny,
lecz uroku sporo ma.

Zespół: Oto Kosmo Raj, koktajl bar!
Tak! To speluna,
gdzie od progu czuć smar!
Oto Kosmo Raj, koktajl bar!
Wstąpcie do nas na jednego
albo na dwa!
Wspomnij sobie jak u nas
głośno muzyka gra,
lecąc wśród galaktycznych burz!

I ostro!
Kręć, kręć, kręć, kręć
Kończyną rusz!
Kręć, kręć, kręć, kręć
Kończyną rusz!

Advertisement