Linia 345: | Linia 345: | ||
− | <sup>Na koncercie</sup> |
+ | <sup>Na koncercie</sup><br /> |
+ | '''Linda''': Zrobiłeś to wszystko dla mnie?<br /> |
||
+ | '''Lawrence''': No, z mała pomocą. |
||
+ | '''Fineasz''': (''Nagrywa rodziców'') Obraz z kamery na ekran i akcja! (''Obraz z kamery wyświetla się na wielkim ekranie'') |
||
⚫ | |||
⚫ | |||
− | <sup>Wkraczają [[Ogniki]]</sup> |
||
− | Zadałaś cios w serce mi,<br />lecz wdzięczny jestem, bo ty<br />sprawiłaś, że<br /> |
+ | Zadałaś cios w serce mi,<br />lecz wdzięczny jestem, bo ty<br />sprawiłaś, że<br />piękniejszy… |
+ | '''Danny z Kobietą z Romantykwy''': …jest świat. |
||
+ | '''Mężczyzna''': Moja mama. |
||
− | O tak. |
||
+ | '''Danny''': O tak. |
||
⚫ | |||
+ | |||
+ | (''Ferb błyska reflektorem dając im sygnał do pocałunku'')<br /> |
||
+ | '''Ferb''': (''Mówi z megafonu'') Na co czekasz? Całuj!<br /> |
||
+ | '''Lawrence''': Wszystkiego najlepszego kochanie! (''Całuje Lindę'')<br /> |
||
+ | '''Widzowie''': (''Wiwatują'') |
||
+ | |||
+ | '''Danny''': Dajcie czadu, niech was usłyszę! |
||
+ | |||
+ | |||
+ | <sup>Magazyn Dundersztyca</sup><br /> |
||
+ | '''Johnny''': Ej Vanessa, czy to twój tata na rakiecie?<br /> |
||
+ | '''Vanessa''': Będzie spoko, on często wybucha. <br /> |
||
+ | '''Johnny''': No, ale impreza wyszła mu super!<br /> |
||
+ | '''Vanessa''': Tak, tak! Rzeczywiście! Dzięki tato, wreszcie ci się udało.<br /> |
||
+ | (Nanana<br /> |
||
+ | nanananananananana<br /> |
||
⚫ | |||
+ | Nananana<br /> |
||
+ | nanananananananana) |
||
+ | |||
+ | '''Dundersztyc''': A niech cię panie dziobak! Zaraz, czy to nie "Miłosie"? (''Rakieta wychucha'') Aaaaaa! |
||
+ | |||
+ | '''Danny''': Dobra noc, moi mili! |
||
[[Kategoria:Scenariusze]] |
[[Kategoria:Scenariusze]] |
||
[[Kategoria:W rozbudowie]] |
[[Kategoria:W rozbudowie]] |
Wersja z 15:48, 19 wrz 2012
Pracujemy nad tym!
|
Lawrence zapomina o rocznicy ślubu, dodatkowo nie ma żadnego pomysłu na prezent. Fineasz i Ferb wspólnie z Fretką postanawiają zorganizować koncert ulubionego zespołu mamy, który rozpadł się lata temu. Dundersztyc wspólnie z dziobakiem organizuje przyjęcie urodzinowe dla Vanessy, które w wyniku małego wypadku okazuje się najlepszym przyjęciem jakie zorganizował.
Stary, zbieramy znów kapelę
Ten artykuł jest tylko zalążkiem. Pomóż rozbudować wiki i dopisz jego dalszą część. |
W ogródku rodziny Flynn-Fletcher
Linda: Więc naprawdę nie wiesz jaki dzisiaj dzień?
Lawrence: Mówię ci, że czwartek!
Linda: To coś więcej niż zwykły czwartek, Lawrence!
Lawrence: Więc to zapewne dzisiaj zauważyłem jak to pięknie się złościsz?!
Linda: Teraz idę do fryzjera. Będę o drugiej. Może ci się pamięć poprawi jak wrócę! (Wychodzi z ogródka do fryzjera)
Lawrence: Ciekawe co ja znowu źle zrobiłem??
(Fretka wychodzi z domu z kalendarzem w dłoni)
Fretka: Ekhem! Dziś 15, to wasza rocznica ślubu. (Pokazuje w kalendarzu na 15 lipca)
Lawrence: Ah! Wiedziałem! Czekajcie! Wszystko naprawię! (Wbiega do domu)
Fineasz: Ej Fretka! Czy to nie za duży hałas, jak na jeden dzień?
Fretka: Żartujesz?! Takie rocznice są niezwykle ważne! Weźmy taki czerwiec. Trzeciego Jeremiasz rozmawiał ze mną po raz pierwszy w siódmej klasie. Szóstego maja wpadł na korytarzu, a trzeciego kwietnia, wtedy tak się śmiał, że zaczął na nas pluć mlekiem! (Śmieje się) Co za ciacho!
W garażu
Fineasz: Tato, możemy pomóc?
Lawrence: No?! Nie zabardzo, chyba że znacie się na cudach.
Fineasz: To zależy.
Lawrence: Powiedzcie co można zrobić dla niezwkłej kobiety w rocznice ślubu?
(Pojawia się Fretka w framudze drzwi do garażu)
Fretka: Daj spokój! Prosić facetów o romantyczną poradę. To takie żałosne! Nie macie z mamą żadnych wspólnych wspomnień?
Lawrence: O tak! (Wyjmuje skrzynkę z narzędziami) Mam tutaj coś takiego!
Fretka: (Mówi ukratkiem do Fineasza i Ferba) On trzyma najpiękniejsze wspomnienia w skrzynce.
Lawrence: Jej ulubiony zespół... Miłosie!
Wspomnienie Lawrence'a z koncertu Miłosiów
Lawrence: (Opowiada) Kupiłem dwa bilety na ich koncert. Byliśmy wtedy, niczego sobie niezłą parką.
Młody Danny: Więc która parka szczęściarzy zostanie przyłapana przez nasz promień miłości?
(Reflektor wskazuje Lawrence'a i Lindę)
Lawrence: Do tej pory, tylko trzymałem ją za rękę, ale wtedy postanowiłem działać.
Młody Danny: Na co ty czekasz, brachu? Całuj!
(Linda całuje Lawrence'a)
♪Sprawiłaś, że piękniejszy jest świat ♪
(Lawrence powraca z jaźni)
Lawrence: Tego dnia nigdy, nigdy nie zapomnę.
Fretka: Ale dzisiaj zapomniałeś!
Lawrence: Ale "Miłosie" się już rozpodli, takich rzeczy nie da się powtórzyć. (Wychodzi z garażu)
Fineasz: No tak, wiem co będziemy dzisiaj robić! Urządzimy im najlepszą rocznicę w życiu. Ej, gdzie jest Pepe?
W bazie Agenta P
Major Monogram: Oh, jesteś Agencie P! Oto nowe, niepokojące wieści. Firma Dundersztyca zakupiła pewne podejrzane produkty. Między innymi sprężarkę przemysłową, 20 kanistrów tlenku helu i całą masę firerwekków. Ruszaj w drogę!
♪ Pepe ♪
(Film opisujący historię "Miłosi")
Narrator: Na moment ballada "Wkradłaś się wprost do mego serca" wkradła się na szczyty list i pozostała tam przez 11 minut. Ale co się stało z "Miłosiami"? Grywały na coraz mniejszych imprezach. Malejące grono fanów tworzyło napięcie w grupie. Podziały i rozdarcia doprowadziły do stłamszenia i porzucenia pierwszych idei łączących trójkę przyjaciół i wreszcie do samego końca "Miłosiów". Po latach muzyka "Miłosiów" wciąż rozpala płomienie w sercach najwierniejszych fanów. Basista Boski Bobbi prowadzi modny salon fryzierski. Perkusista Swampy pracuje w miejskiej biblitece. Jedynie Danny, wokalista wciąż jest związany z przemysłem muzycznym.
Fretka: Widziałam ten znak! Jest na głównej ulicy.
Fineasz: Może zaśpiewa dla mamy? Co ekipo?
Fretka: Co?! O nie! Nie dam się wkręcić w jeden z waszych chorych planów!
Fineasz: Dawaj Fretka, za miłość! (Patrzy się na Fretkę)
Fretka: Uhhhh! (Fretka dołącza do ekipy)
Fineasz: Fretka, ty trzymasz mamę na dystans, a my działamy.
W garażu
Lawrence: Oh! Romantykwa! Trochę romantyzmu na każdą okazję.
(Przez garaż przebiegają Fineasz, Ferb i Fretka)
Fineasz: Tato! Urządzimy koncert rokowy w ogródku!
Lawrence: Tak, tylko ostrożnie!
Przed domem
Fineasz: Dalej Ferb! (Fineasz odjeżdża z bratem na rowerach)
Fretka: (Dzwoni Stefa) O, cześć Stefa! Nie mogę teraz gadać. Załatwiam z braćmi "Miłosi" na dzisiejszy koncert w ogródku.
Stefa: "Miłosie"? Ulubiona grupa mamy! (Dzwoni do mamy) Mamo słyszałaś o powrocie "Miłosiów"?
Dr Hirano: "Miłosie"?!
Kobiety: "Miłosie"? "Miłosie"? "Miłosie"? "Miłosie"? "Miłosie"?
♪ Stary magazyn Dundersztyca ♪
(Pepe przylatuje na swoim plecaku odrzutowym)
Dundersztyc: Hhhh...! Pepe Pan Dziobak! Tak, mógłbyś może podać mi zszywacz, o tamten. Dziękuje! Ha! Co o tym myślisz? To na urodziny mojej Vanessy. Co roku próbuje zrobić przyjęcie. Wiem, że zawsze toczymy naszą zwyczajową bitwę pomiędzy dobrem, a złem. Ale może, może tym razem mógłbyś mi pomóc wyprawić to przyjęcie? Proszę!
(Przygotowują przyjęcie urodzinowe Vanessy)
♪ Dudu dudu ♪ x5
Sklep Danny'ego
Fineasz: To sklep Danny'ego. Ferb to chyba tutaj!
(Chłopak w sklepie gra na gitarze)
Danny: Nie! Nie! Nie! Nie! (zabiera gitarę) To prawdziwa gitara rockowa! Do czystego rocka!
Chłopak: Cokolwiek. (wychodzi)
Danny: Dobra idź! Najwidoczniej mały potęga rocka cię przerasta.
Fineasz: Ej, ty musisz być Danny, ten z "Miłosiów", tak?
Danny: To zaszczyt być rozpoznawanym przez mych fanów. Hej, nie jesteście trochę za młodzi na fanów "Miłosiów"?
Fineasz: My tak, ale rodzice nie. Nie byłeś trochę za ostry dla tego gościa?
Danny: Eh… on wróci… gdy poczuje rocka!
Fineasz: Wow! Widać, że ty naprawdę kochasz rocka.
Danny: Całe moje życie. Siadajcie, mam dla was historię.
(Piosenka Historia Danny'ego)
♪Danny: To ciepły był rok,
kiedy spotkałem go.
Koleżka gitarę miał
i bluesa w cieniu drzew grał.
Majątek cały swój pomieściłby,
w kieszeniach trzech.
Był szczęśliwy jak nikt,
choć miał na drugie imię pech.
Wtem daje mi znak i mówi:
"Stary wrzuć na luz,
jeśli chcesz szczęśliwy być,
to musisz wiedzieć co to blues".
Błagałem ojca żeby kupił mi gitarę, lecz nie.
Mówiłem: "Tato ja chcę grać bluesa!",
ale nie zgadzał się.
Kiedy on był w moim wieku,
boogie-woogie to był czad.
Fineasz: Nie wiedział, że synowi
co innego w duszy gra.
Danny: "Muzyka to potęga",
ojciec śpiewał mi od lat.
To dzięki niej poznał moją matkę,
a ja przyszedłem na świat.
♪
Fineasz: O! Co to ?
Danny: To jest psychodelia.
Stąd przywędrowały solówki.
Fineasz: Nie, chodzi mi o te kolorki.
Danny: Nie mam pojęcia.
♪Na gitarze grać od zawsze miałem chęć,
a kiedy zapinam kaczkę,
poznaję setki nowych brzmień.
Fineasz: Do tego bas i tłusty beat,
każdy czuje już ten groove.
To właśnie jest funkowy blues,
co ruszy nawet stado krów.
Danny: Teraz dłonie raz i dwa!
Potem obrót tak jak ja!
Oczy zamknij, a przeszyje Cię,
bluesowy super funky czad.
Metal! W górę unieś swą pięść!
Metal! Włosy długie do pięt!
Od decybeli czasem może rozboleć brzuch.
Fineasz: Wszyscy wezmą cię za świra,
pomyślą, że tracisz słuch.
Danny: Uwierzcie mi, że blues,
wszechobecny jest.
Tylko zapas mocy trzeba dać, by dobrze grał piec.
Moc muzyki może zmienić,
wszystkich nas na lepsze!♪
Ferb: Można to uznać za tak?
(Przed biblioteką)
Fineasz: (Dzwoni do Izabeli) Hej! Izabela?
Izabela: Cześć Fineasz, co tam?
Fineasz: Zgadnij kto się reaktywuje?!
Izabela: "Miłosie"?
Fineasz: Eeee... tak, skąd wiesz?
Izabela: To była główna plota w wiadomościach. Niech zgadnę, potrzebujecie sceny?
Fineasz: Tak! Pomożesz?
Izabela: (Ogniki tworzą scenę) Pracę idą dobrze.
(W bibliotece)
Fineasz: Kto by mógł przypuszczać, że perkusista rockowy wyląduje w tak dziwnym miejscu. (Zauważają Shermana wystukującego przypadkowy rytm oznaczając ksiązki) Stój! Czy to on? Przepraszam, czy to pan jest Swampy, ten ex perkusista z "Mołosiów"?
Sherman: Tylko w poprzednim życiu. (Pokazuje plakietkę) Teraz Sherman. Czemu pytacie?
Fineasz: Bo dzisiaj zagracie pojedynczy koncert z okazji ślubu naszych rodziców.
Sherman: To brzmi pięknie chłopcy, ale nie tknąłem perkusji od czasu tego wypadku. Zasnąłem raz w fabryce metronomów, gdy wstałem kompletnie straciłem poczucie rytmu. Od tego czasu tu kibluje.
(Piosenka Nie czuję rytmu)
♪Fineasz: Niby stracił pan poczucie rytmu,
a ja jednak inne zdanie mam.
Stempel: bum, książka: tuf
i już mamy niezły groove,
więc poczucie rytmu nadal pan ma.♪
♪Swampy: Bladego pojęcia nie mam o czym mówicie,
poczucie rytmu mam jak ten blat.
Spotkało mnie w życiu nieszczęście,
nie chcę by usłyszał znów o mnie świat.♪
♪Całkiem miły mam tutaj etacik,
i mogę czytać ile chcę.
W koło same babcie,
dywan stary i regały,
to bibliotekarza życie jest!♪
Kobieta: Cii!
♪Swampy: Bo już nie czuję rytmu.
Już nie czuję rytmu.
Już nie czuję rytmu.
Nie czuję rytmu!
Fineasz: Żartuje pan, tak,
to, to jakiś żart?
Czy nie widzi pan, co tu dzieje się?
Odjazdowy beat wszystkich porywa w mig,
pana to zasługa w tym jest.
Swampy: Wydaje mi się, że nie słuchałeś,
powtórzyć muszę jeszcze raz.
Nie umiem grać i nie ma co się śmiać,
powtarzam wam, tracicie czas!
Nie chcę bluzek z moim zdjęciem,
na sam widok ich już mnie mdli.
Choćby wzywał mnie tłum,
to zostanę tu, bo gwiazdą
rocka nie chcę już być!♪
♪Bo nie czuję rytmu!
Już nie czuję rytmu!
Nie czuję rytmu!
Nie czuję rytmu!♪
♪Swampy: Nie czuję rytmu!
Fineasz: Dla mnie właśnie to rytm!
Swampy: Nie czuję rytmu!
Fineasz: Oni też czują rytm!
Swampy: Nie czuję rytmu!
Fineasz: Ale zapodajesz czad, funkowy bicior!
Swampy: Nie czuję rytmu!
Fineasz: Ale czujesz beat!
Swampy: Nie czuję rytmu!
Fineasz: Zobacz, wszyscy łapią go w mig!
Swampy: Nie czuję rytmu!
Fineasz: Już pora porwać rockiem nowe pokolenie!
Czytelnicy: Nowe pokolenie!
Swampy i Fineasz: Porwać rockiem nowe pokolenie!
Swampy: Bo już nie czuję rytmu!♪
Kobieta: Ach. Idź już może po ten zespół...
Czytelnicy: Grać znów umie!
- Swampy: Hej!
Czytelnicy: Grać znów umie!
- Swampy: Właśnie!
Czytelnicy: Grać znów umie!
- Swampy: Słuchajcie tego!
Czytelnicy: Grać znów umie!
- Swampy: Woohoo!! Jej!
- Hej! Znów czuję rytm!
W sklepie
(Fretka zabrała Lindę na zakupy, by kupić jej suknie)
Fretka: Nie, to nie to.
Linda: Nie wiem czemu każesz mi to robić Fretka! Znaczy, ile razy w życiu widziałaś mnie tak ubraną?
Sklepikarka: Jak wam idzie, drogie panie?
Fretka: Eee… chyba jeszcze szukamy.
Linda: Ahh!
Sklepikarka: Zatem, mamy dla was całe zaplecze sukienek do przymieżenia.
Fretka: A my za dużo czasu!
Linda: Oh Fretka!
Lawrence: Dobra, zobaczmy! Wskaż drogę uroczej damie, eleganckim ślubem ręki. Ty i tylko ty jedyna, tu wstaw jej imię. O dobre światło. Co? (Kwiaty zaczęły się palić) Nie! Nie! Nie! Stój! Pomóż ugasić! Zrób cokolwiek!
Kobieta: (Wyrywa węża ogrodowego) Oh! Cóż, tego jeszcze nie było!
W garażu
Lawrence: No to chyba tyle! Nie wszystko jeszcze stracone? Kwiaty ciągle wyglądają ładnie, nie?
Kobieta: Eee…?
(Przychodzą Fineasz i Ferb)
Fineasz: Tato, jesteśmy!
Kobieta: Bo… dziś jest wasza rocz…
'Lawrence: (Przerywa jej) Proszę, proszę! Już!
Kobieta: Jeszcze nigdy nie dokończyłam numeru. Koniec! Krzyczcie jak przyjdą. (Wchodzi do domu)
Fineasz: W lodówce jest lazania!
Kobieta: Dziękuje!
Lawrence: Oh chłopcy, jest beznadziejnie.
Fineasz: Spoko tatulku, wszystko gotowe. Dawaj Ferb! (Ferb otwiera bramę do garażu, za którą stoją "Miłosie")
Lawrence: Miłosie?!
Magazyn Dundersztyca
(Vanessa odwiedza swojego ojca)
Dundersztyc: Niespodzianka ciórciu! Wszystkiego najlepszego moja szesnastolatko!
Vanessa: Oh, wystarczy!
Dundersztyc: Chodź, zapraszam, zapraszam. Zobacz oprawę, sam to wszystko dekorowalem! To znaczy się większość. A teraz zobacz!
Vanessa: Oh, wystarczy!
Dundersztyc: A teraz bez przeciągania (Odsłania kurtynę) Wielki finał!
Vanessa: Co? Ogromna rakieta?
Dundersztyc: Oh nie, to przecież Pepe pan Dziobak! (Pepe się wita) przywiązany do rakiety. Razem odpalimy naszego wroga wprost do nieba!
Vanessa: To jest, twojego wroga.
Dundersztyc: (Podchodzi do Vanessy z jej notesem w rece) Pozwoliłe sobie przejrzeć twój notatnik i zaprosić kilku znajomych. Łącznie z chłopcem o imieniu Johnny. Wokół są serduszka, chyba wiem co to znaczy!
Vanessa: Znajomych? Nie chcę żeby widzieli to! Dla nastolatki! To, to jest dla małej dziewczynki! Wogóle mnie nie znasz!
(Ogniki tworzą scenę)
W garażu
Danny: He, he, muszę się przyznać. Nie sądziłem, że znów to założę.
Bobbi: Uuu! Patrz!
Sherman: O nie chłopcy, nie wciskam się w to (Je ciasto)
Danny: Ej, to ciasto ze śmietnika!
Sherman: Co? A miało trafić do kubła?
Bobbi: He, bo tylko do tego się nadaje.
Shermn: Spadaj panie dowiapny!
Bobbi: To właśnie takie aroganckie zachowanie doprowadziło do rozpadu "Miłosiów".
Sherman: Nie, to napięcia spowodowane malejącym gronem fanów!
Danny: Skąd bierzesz takie tekst?
Sherman: Słyszałem w programie.
Bobbi: Widziałeś to? Gdybym ja był taki gruby to...
Danny: Wiecie co, to jest niepoważne, ja stąd idę.
Fineasz: Czekaj! Nie możesz! A mama, a wasi fani?
Danny: Fineasz, doceniam twój optynizm, ale poza tatą...? Daj spokój, fani?
(Słychać krzyki ludzi na dworze)
(Otwiera się garaż i "Miłosie" wchodzą na scenę)
Danny: Wow!
Magazyn Dundersztyca
Dundersztyc: I znowu złe przyjęcie! Po raz kolejny ją zawiodłem! No, przynajmniej ty zrobisz bum. (Pepe uwalnia się za pomocą lasera w zegarku) Ej, nie rób tak! Wię skosztuj mojego lasera Pepe panie Dziobaku! Aaaa! Jeszcze! Pomóż Vanesso! Nie ruszaj się ty! (Pepe popycha Dundersztyca na rakietę, on zaczepia ręką o linę przywiązaną do maszyny) Czekaj! Nie rób tego!
U Fineasza i Ferba
Danny: Wybacz mój przyjacielu, ale musimy zacząć grać, albo będziemy mieć na karku tłum rozwścieczonych fanów!
Lawrence: Nie, nie! Zaczekajcie na Lindę!
Ferb: (Pokazuje reflektorem samochód Lindy)
Fineasz: To mama!
W samochodzie
Linda: Co ci ludzie robią na naszej ulicy? (Dostaje światłem po oczach) Hej! Fretka, skarbie co tu się dzieje?
Fineasz: Chodź tato!
Danny: Dobra chłopcy, dajemy, aż się będzie sypać z dachów!
Magazyn Dundersztyca
Dundersztyc: Nie, za sekundę zacznie się sypać z dachu!
Na koncercie
Sherman: Raz, dwa, trzy, cztery!
(Piosenka Sprawiłaś, że piękniejszy jest świat)
(Rakieta Dundersztyca wybuch)
Dundersztyc Aaaaaaaaaaa!
Lawrence: Linda, tu kochanie!
Wiedziałem to od chwili gdy
spojrzałaś mi w oczy.
Lawrence: Linda, gdzie jesteś?!
I już nie mogłem
bez ciebie żyć.
Linda: (Wychodzi z samochodu) Czy to "Miłosie"?
Nie wiem sam jak ci
powiedzieć to mam,
sprawiłaś, że
piękniejszy jest świat.
Magazyn Dundersztyca po wybuchu
Vanessa: Oh! Jej!
(Przychodzą goście)
Johnny: Wow! To najlepszy klimat imprezy w historii. Cześć Vanessa, sama wszystko zrobiłaś?
Vanessa: No właściwie, urządził to mój tata, z pomocą pana Dziobaka. (Pepe odlatuje) Dziękuje Panie Dziobaku!
Na koncercie
Linda: Zrobiłeś to wszystko dla mnie?
Lawrence: No, z mała pomocą.
Fineasz: (Nagrywa rodziców) Obraz z kamery na ekran i akcja! (Obraz z kamery wyświetla się na wielkim ekranie)
Wznosiłem mury,
by tłumić uczucia.
Wiem jednak, że
traciłem tylko czas.
Zadałaś cios w serce mi,
lecz wdzięczny jestem, bo ty
sprawiłaś, że
piękniejszy…
Danny z Kobietą z Romantykwy: …jest świat.
Mężczyzna: Moja mama.
Danny: O tak.
(Ferb błyska reflektorem dając im sygnał do pocałunku)
Ferb: (Mówi z megafonu) Na co czekasz? Całuj!
Lawrence: Wszystkiego najlepszego kochanie! (Całuje Lindę)
Widzowie: (Wiwatują)
Danny: Dajcie czadu, niech was usłyszę!
Magazyn Dundersztyca
Johnny: Ej Vanessa, czy to twój tata na rakiecie?
Vanessa: Będzie spoko, on często wybucha.
Johnny: No, ale impreza wyszła mu super!
Vanessa: Tak, tak! Rzeczywiście! Dzięki tato, wreszcie ci się udało.
(Nanana
nanananananananana
Danny:I już nigdy więcej nie rozstaniemy się.
Nananana
nanananananananana)
Dundersztyc: A niech cię panie dziobak! Zaraz, czy to nie "Miłosie"? (Rakieta wychucha) Aaaaaa!
Danny: Dobra noc, moi mili!