Lawrence zapomina o rocznicy ślubu, dodatkowo nie ma żadnego pomysłu na prezent. Fineasz i Ferb wspólnie z Fretką postanawiają zorganizować koncert ulubionego zespołu mamy, który rozpadł się lata temu. Dundersztyc wspólnie z dziobakiem organizuje przyjęcie urodzinowe dla Vanessy, które w wyniku małego wypadku okazuje się najlepszym przyjęciem jakie zorganizował.
Część I[]
(W ogródku rodziny Flynn-Fletcher)
Linda: Więc naprawdę nie wiesz, jaki dzisiaj dzień?
Lawrence: Mówię ci, że czwartek!
Linda: To coś więcej niż zwykły czwartek, Lawrence!
Lawrence: Więc to zapewne dzisiaj zauważyłem, jak to pięknie się złościsz?!
Linda: Teraz idę do fryzjera. Będę o drugiej. Może ci się pamięć poprawi, jak wrócę. (Wychodzi z ogródka do fryzjera.)
Lawrence: Ciekawe, co ja znowu źle zrobiłem?
(Fretka wychodzi z domu z kalendarzem w dłoni)
Fretka: Ekhem! Dziś piętnasty, to wasza rocznica ślubu. (Pokazuje w kalendarzu na 15 lipca, czyli rocznicę ślubu rodziców.)
Lawrence: Ahh! Wiedziałem! Czekajcie! Wszystko naprawię! (Wbiega do domu.)
Fineasz: Ej, Fretka! Czy to nie za duży hałas, jak na jeden dzień?
Fretka: Żartujesz?! Takie rocznice są niezwykle ważne! (Ukazuje w kalendarzu daty dla niej szczególnie ważne.) Weźmy taki czerwiec. Trzeciego - Jeremiasz rozmawiał ze mną po raz pierwszy w siódmej klasie. Szóstego maja wpadł na korytarzu, a trzeciego kwietnia, wtedy tak się śmiał, że zaczął na nas pluć mlekiem! (Śmieje się) Co za ciacho!
(Fineasz i Ferb wchodzą do garażu, gdzie jest ich tata.)
Fineasz: Tato, możemy pomóc?
Lawrence: No, nie za bardzo, chyba że znacie się na cudach.
Fineasz: To zależy.
Lawrence: Powiedzcie co można zrobić dla niezwykłej kobiety w rocznice ślubu?
(Pojawia się Fretka w framudze drzwi do garażu.)
Fretka: Daj spokój! Prosić facetów o romantyczną poradę? To takie żałosne! Nie macie z mamą żadnych wspólnych wspomnień?
Lawrence: O, tak! (Wyjmuje skrzynkę z narzędziami.) Mam tutaj coś takiego!
Fretka: (Mówi ukradkiem do Fineasza i Ferba.) On trzyma najpiękniejsze wspomnienia w skrzynce.
Lawrence: Jej ulubiony zespół... (Tata daje Fineaszowi kasetę, co przenosi się do retrospekcji.) Miłosie!
(Wspomnienie Lawrence'a z koncertu Miłosiów)
Lawrence (narrator): Kupiłem dwa bilety na ich koncert. Byliśmy wtedy, niczego sobie niezłą parką!
Młody Danny: Więc która parka szczęściarzy zostanie przyłapana przez nasz promień miłości?
(Reflektor wskazuje Lawrence'a i Lindę.)
Lawrence (narrator): Do tej pory, tylko trzymałem ją za rękę, ale wtedy postanowiłem działać.
Młody Danny: Na co ty czekasz, brachu? Całuj! (Linda całuje Lawrence'a.)
♪ Sprawiłaś, że piękniejszy jest świat. ♪
(Lawrence powraca z jaźni.)
Lawrence: Tego dnia nigdy, nigdy nie zapomnę.
Fretka: Ale dzisiaj zapomniałeś!
Lawrence: Ale Miłosie się już rozpadli, takich rzeczy nie da się powtórzyć. (Wychodzi z garażu.)
Fineasz: No, tak, wiem co będziemy dzisiaj robić! Urządzimy im najlepszą rocznicę w życiu. Ej, gdzie jest Pepe?
(W bazie Agenta P)
Major Monogram: Och, jesteś, Agencie P! Oto nowe, niepokojące wieści! Firma Dundersztyca zakupiła pewne podejrzane produkty! Między innymi sprężarkę przemysłową, 20 kanistrów tlenku helu i całą masę fajerwerków! Ruszaj w drogę!
♪ Pepe! ♪
(Film opisujący historię "Miłosi")
Narrator: Na moment ballada "Wkradłaś się wprost do mego serca" wkradła się na szczyty list i pozostała tam przez 11 minut. Ale co się stało z Miłosiami? Grywały na coraz mniejszych imprezach. Malejące grono fanów tworzyło napięcie w grupie. Podziały i rozdarcia doprowadziły do stłamszenia i porzucenia pierwszych idei łączących trójkę przyjaciół, i wreszcie do samego końca Miłosiów. Po latach muzyka Miłosiów wciąż rozpala płomienie w sercach najwierniejszych fanów. Basista Boski Bobbi prowadzi modny salon fryzjerski. Perkusista, Swampy pracuje w miejskiej bibliotece. Jedynie Danny, wokalista, wciąż jest związany z przemysłem muzycznym.
Fretka: Widziałam ten znak! I to na głównej ulicy.
Fineasz: Może zaśpiewa dla mamy? Co, ekipo?
Fretka: Co?! O, nie! Nie dam się wkręcić w jeden z waszych chorych planów!
Fineasz: Dawaj, Fretka, za miłość! (Patrzy się na Fretkę.)
Fretka: Uhhhh! (Fretka dołącza do ekipy.)
Fineasz: Fretka, ty trzymasz mamę na dystans, a my działamy.
(W garażu Lawrence przegląda gazetę.)
Lawrence: Och, Romantykwa, trochę romantyzmu na każdą okazję.
(Przez garaż przebiegają Fineasz, Ferb i Fretka.)
Fineasz: Tato! Urządzimy koncert rockowy w ogródku!
Lawrence: Tak, tylko ostrożnie!
(Przed domem)
Fineasz: Dalej, Ferb! (Fineasz odjeżdża z bratem na rowerach.)
Fretka: (Dzwoni Stefa.) Oh, cześć, Stefa! Nie mogę teraz gadać. Załatwiam z braćmi Miłosi na dzisiejszy koncert w ogródku.
Stefa: Miłosie? Ulubiona grupa mamy! (Dzwoni do mamy.) Mamo, słyszałaś o powrocie Miłosiów?
Dr Hirano: Miłosie?! (Pani Hirano komunikuje innych.)
Inni: Miłosie? Miłosie? Miłosie? Miłosie? Miłosie?
♪ Stary magazyn Dundersztyca! ♪
(Pepe przylatuje na swoim plecaku odrzutowym do magazynu, gdzie Dundersztyc zawiesza ozdoby urodzinowe.)
Dundersztyc: Huh? Pepe Pan Dziobak! Tak, mógłbyś może podać mi zszywacz, o tamten? Dziękuje! Ha! Co o tym myślisz? To na urodziny mojej Vanessy. Co roku próbuje zrobić przyjęcie. Wiem, że zawsze toczymy naszą zwyczajową bitwę pomiędzy dobrem, a złem, ale może, może tym razem mógłbyś mi pomóc wyprawić to przyjęcie? Proszę! (Przygotowują przyjęcie urodzinowe Vanessy z muzyką w tle.)
♪ Doo-too, too-roo ♪ x5
(Sklep Danny'ego)
Fineasz: To sklep Danny'ego. Ferb, to chyba tutaj.
(Chłopak w sklepie gra na gitarze)
Danny: Nie! Nie! Nie! Nie! (zabiera chłopakowi gitarę.) To prawdziwa gitara rockowa! Do czystego rocka!
Chłopak: Cokolwiek. (wychodzi.)
Danny: Dobra, idź! Najwidoczniej mały potęga rocka cię przerasta!
Fineasz: Ej, ty musisz być Danny, ten z Miłosiów, tak?
Danny: To zaszczyt być rozpoznawanym przez mych fanów. Hej, nie jesteście trochę za młodzi na fanów Miłosiów?
Fineasz: My tak, ale rodzice nie. Nie byłeś trochę za ostry dla tego gościa?
Danny: Taa, on wróci. Gdy poczuje rocka!
Fineasz: Wow! Widać, że ty naprawdę kochasz rocka.
Danny: Całe moje życie. Siadajcie, mam dla was historię.
(Piosenka: Historia Danny'ego)
Danny: ♪ To ciepły był rok, ♪
♪ kiedy spotkałem go. ♪
♪ Koleżka gitarę miał ♪
♪ i bluesa w cieniu drzew grał. ♪
♪ Majątek cały swój pomieściłby ♪
♪ w kieszeniach trzech. ♪
♪ Był szczęśliwy jak nikt, ♪
♪ choć miał na drugie imię pech. ♪
♪ Wtem daje mi znak i mówi: ♪
♪ "Stary wrzuć na luz, ♪
♪ jeśli chcesz szczęśliwy być, ♪
♪ to musisz wiedzieć co to blues". ♪
♪ Błagałem ojca żeby kupił mi gitarę, lecz nie. ♪
♪ Mówiłem: "Tato, ja chcę grać bluesa!", ♪
♪ ale nie zgadzał się. ♪
♪ Kiedy on był w moim wieku, ♪
♪ boogie-woogie to był czad. ♪
Fineasz: ♪ Nie wiedział, że synowi ♪
♪ co innego w duszy gra. ♪
Danny: ♪ "Muzyka to potęga", ♪
♪ ojciec śpiewał mi od lat. ♪
♪ To dzięki niej poznał moją matkę, ♪
♪ a ja przyszedłem na świat. ♪
Fineasz: Oo! Co to?
Danny: To jest psychodelia. Stąd przywędrowały solówki.
Fineasz: Nie, chodzi mi o te kolorki.
Danny: Nie mam pojęcia.
♪Ha! Na gitarze grać od zawsze miałem chęć, ♪
♪ a kiedy zapinam kaczkę, ♪
♪ poznaję setki nowych brzmień. ♪
Fineasz: ♪ Do tego bas i tłusty beat, ♪
♪ każdy czuje już ten groove. ♪
♪ To właśnie jest funkowy blues, ♪
♪ co ruszy nawet stado krów. ♪
Danny: ♪ Teraz dłonie raz i dwa! ♪
♪ Potem obrót tak jak ja! ♪
♪ Oczy zamknij, a przeszyje Cię, ♪
♪ bluesowy super funky czad. ♪
♪ Metal! W górę unieś swą pięść! ♪
♪ Metal! Włosy długie do pięt! ♪
♪ Od decybeli czasem może rozboleć brzuch. ♪
Fineasz: ♪ Wszyscy wezmą cię za świra, ♪
♪ pomyślą, że tracisz słuch. ♪
Danny: ♪ Uwierzcie mi, że blues, ♪
♪ wszechobecny jest. ♪
♪ Tylko zapas mocy trzeba dać, by dobrze grał piec. ♪
♪ Moc muzyki może zmienić, ♪
♪ wszystkich nas na lepsze! ♪
(Fineasz i Ferb klaszczą)
Danny: Dzięki! Dzięki!
Fineasz: Nasi rodzice zakochani się na waszym koncercie.
Danny: Tak? Muza zmienia życie.
Fineasz: To może chciałbyś im zaśpiewać z okazji ich rocznicy?
Danny: Byłoby glancarsko, ale nie ma reszty chłopaków.
Fineasz: A kto się oprze potędze rocka?!(Daje Danny'emu kartkę.)
Danny: Miłosie wracają? Zarządźcie, bracia!
Chłopak: (Wraca z powrotem.) Właśnie oświeciła mnie potęga rocka!
Danny: Wiedziałem, to będzie razem 1,200.
(Przed domem rodziny Flynn-Fletcher)
(Przyjeżdża Romantykwa.)
Lawrence: Och, dobrze że jesteście!
Mężczyzna z Romantykwy: Romantykwa do twoich usług. Więc o czym pan dziś zapomniał?
Lawrence: Eh… rocznica ślubu.
Mężczyzna: Uuu… to grubo.
Kobieta miłogram: Bo dziś jest wasza rocznica, bo dziś jest wasza rocznica, bo dziś jest wasza rocznica!
Mężczyzna: To jest miłogram. Zaraz wyciągniemy resztę sprzętu.
(Magazyn Dundersztyca)
Dundersztyc: Uff! Ale męczące! A jeszcze jedna niespodzianka dla mojej Vanessy. (Odsłania kurtynę.) Tym ukoronuje to genialne przedsięwzięcie. Największa petarda świata! Teraz potrzebuje tylko kogoś, kogo można przywiązać do rakiety, żeby wybuchł w kulminacyjnym momencie wielkiego pokazu. No, teraz eee… niezręczna cześć. (Dundersztyc przywiązał Pepe.) I mówiąc niezręczna, myślałem o tobie, wcale nie o mnie.
(Salon fryzjerski Boskiego Bobbiego)
Linda: Już się zastanawiam, co nowego dla mnie wymyślił Bobbi. Grał w moim ulubionym zespole, "Miłosiach"!
Fretka: "Miłosiach"! (Zatyka sobie buzie ręką.)
Linda: Nie lubi kiedy ktoś o tym wspomina, więc nie wygadaj.
Fertka: (Dzwoni Fineasz.) Ee… muszę odebrać. Jak wam idzie?
Fineasz: Jest już Danny, teraz idziemy do Boskiego Bobbiego. A jakby co, to Ferb ma też plan B.
Fretka: Stop! Boski Bobbi jest fryzjerem naszej mamy, a gdzie wy jesteście?
Fineasz: Wchodzimy do salonu Bobbiego i ooo…!
Fretka: Banda łomów! Jeśli mama was przyczai, to się zdziwi.
Fineasz: Zajmij ją czymś, a my się dogadamy.(Rozłącza się.)
Fretka: Ej, mamo! Skoro już czekamy na Bobbiego…
Linda: Fretka co ty wyprawiasz!?
Fretka: Och, chyba ci potrzeba odżywki.
Linda: Fretka!
Fretka: (Do braci) Szybciej! Dalej! Jazda!
Fabiana: Czy wy jesteście umówieni?
Fineasz: No nie, my tu do Bobbiego. Wie pani, basista z zespołu "Miłosie".
(Pojawia się Bobbie.)
Linda: (Fretka odwraca uwagę Lindy, płucząc jej włosy.) Aaaaa!
Bobbi: (Przegląda Fineasza i Ferba przez lupę.) Fabiana, co to są za ludkowie?
Fabiana: Kto to wie, sir.
Bobbi: Tragedia! A ty? Średniowiecze jest już dawno passé.
Fineasz: Próbujemy znów zebrać "Miłosie".
Bobbi: Och, dajcie spokój. Mów do ręki. (Układa pięść w kształcie twarzy.) Naprawdę jestem samotny.
Fineasz: Widzisz, tata po raz pierwszy pocałował mamę na "Miłosiach". A dziś mija rocznica.
Bobbi: Przymulacie mnie!
(Ferb w'yjmuje maczugę.)
Fineasz: Czekaj Ferb!
Bobbi: I tak nie mnie szukacie. Grałem tylko w tle na basie, dlatego nikt mnie nie pamięta.
Fineasz: Ty żartujesz?!
(Piosenka Boski jestem)
♪ Nie muszę tego mówić, bo sam dobrze wiesz. ♪
♪ Tylko ty masz styl i to przez wielkie S! ♪
♪ Choć tamci umieli też nieźle grać. ♪
♪ To lekcje mody powinni byli brać.♪
Linda: Fretka!
Fretka: Ręcznik!
Bobbi: ♪ Powiadają, że uroda to nabyta rzecz, ♪
♪ ale we własnej skórze trzeba dobrze czuć się. ♪
♪ Codziennie więc nakładam ten cudowny krem. ♪
♪ A tłum moich fanek aż zjeść mnie chce.♪
Fineasz: Trzeba przyznać - wygląd całkiem niezły.
Linda: Fretka, co ty wyrabiasz?
Fretka: Suszarka!
Chórek: ♪ Ty wybawić możesz nas! ♪
♪ Na basie zagraj jeszcze raz! ♪
♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: Boski jestem!
Chórek: ♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: Boski jestem!
Chórek: ♪ Tylko ty pomożesz nam! ♪
♪ Potrzebny nam bas! ♪
Bobbi: A to właśnie ja! ♪
Chórek: ♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: Boski jestem!
Chórek: ♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: ♪ Nie ma na świecie dwóch identycznych osób. ♪
♪ I kopiowanie innych to niedobry sposób. ♪
♪ No chyba że chcesz wyglądać jak ja, ♪
♪ to dowód, że się na modzie znasz. ♪
♪ Fineasz': ♪ Tylko, żebyśmy się zrozumieli. ♪
Czy to oznacza, że wracasz do kapeli? ♪
Bobbi: ♪ Jeśli się wcisnę w sceniczną kreację. ♪
Fineasz: ♪ Stary, będziemy mieć reaktywację! ♪
Chórek: ♪ Ty wyznaczasz w modzie trend! ♪
♪ Tyś bogiem wszystkich fryzur jest! ♪
♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: Boski jestem!
Chórek: ♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: Boski jestem!
Chórek: ♪ Tylko ty pomożesz nam! ♪
♪ Potrzebny nam bas! ♪
Bobbi: A to właśnie ja!
Chórek: ♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: Boski jestem!
Chórek: ♪ Och boski nasz! ♪
Bobbi: Boski jestem! ♪
Ferb: Można to uznać za tak?
(Przed biblioteką)
Fineasz: (Dzwoni do Izabeli.) Hej! Izabela?
Izabela: Cześć Fineasz, co tam?
Fineasz: Zgadnij kto się reaktywuje?!
Izabela: "Miłosie"?
Fineasz: Eeee... tak, skąd wiesz?
Izabela: To była główna plota w wiadomościach. Niech zgadnę, potrzebujecie sceny?
Fineasz: Tak! Pomożesz?
Izabela: (Ogniki tworzą scenę.) Prace idą dobrze.
Część II[]
(Fineasz i Ferb wchodzą do biblioteki, gdzie pracuje Sherman.)
Fineasz: Kto by mógł przypuszczać, że perkusista rockowy wyląduje w tak dziwnym miejscu. (Zauważają Shermana wystukującego przypadkowy rytm oznaczając książki.) Stój! Czy to on? Przepraszam, czy to pan jest Swampy, ten ex perkusista z "Miłosiów"?
Sherman: Tylko w poprzednim życiu. (Pokazuje plakietkę.) Teraz Sherman. Czemu pytacie?
Fineasz: Bo dzisiaj zagracie pojedynczy koncert z okazji ślubu naszych rodziców.
Sherman: To brzmi pięknie chłopcy, ale nie tknąłem perkusji od czasu tego wypadku. Zasnąłem raz w fabryce metronomów, gdy wstałem kompletnie straciłem poczucie rytmu. Od tego czasu tu kibluje.
(Piosenka Nie czuję rytmu)
Fineasz: ♪ Niby stracił pan poczucie rytmu, ♪
♪ a ja jednak inne zdanie mam. ♪
♪ Stempel: bum, książka: tuf
♪ i już mamy niezły groove, ♪
♪ więc poczucie rytmu nadal pan ma. ♪
Swampy: ♪ Bladego pojęcia nie mam o czym mówicie, ♪
♪ poczucie rytmu mam jak ten blat. ♪
♪ Spotkało mnie w życiu nieszczęście, ♪
♪ nie chcę by usłyszał znów o mnie świat.♪
♪Całkiem miły mam tutaj etacik, ♪
♪ i mogę czytać ile chcę. ♪
♪ W koło same babcie, ♪
♪ dywan stary i regały, ♪
♪ to bibliotekarza życie jest!♪
Kobieta: Cii!
♪Swampy: ♪ Bo już nie czuję rytmu. ♪
♪ Już nie czuję rytmu. ♪
♪ Już nie czuję rytmu. ♪
♪ Nie czuję rytmu! ♪
Fineasz: ♪ Żartuje pan, tak, ♪
♪ o, to jakiś żart? ♪
♪ Czy nie widzi pan, co tu dzieje się? ♪
♪ Odjazdowy beat wszystkich porywa w mig, ♪
♪ pana to zasługa w tym jest. ♪
Swampy: ♪ Wydaje mi się, że nie słuchałeś, ♪
♪ powtórzyć muszę jeszcze raz. ♪
♪ Nie umiem grać i nie ma co się śmiać, ♪
♪ powtarzam wam, tracicie czas! ♪
♪ Nie chcę bluzek z moim zdjęciem, ♪
♪ na sam widok ich już mnie mdli ♪
♪ Choćby wzywał mnie tłum, ♪
♪ to zostanę tu, bo gwiazdą
rocka nie chcę już być!♪
♪Bo nie czuję rytmu! ♪
♪ Już nie czuję rytmu! ♪
♪ Nie czuję rytmu! ♪
♪ Nie czuję rytmu!♪
Swampy: ♪ Nie czuję rytmu! ♪
Fineasz: ♪ Dla mnie właśnie to rytm! ♪
Swampy: ♪ Nie czuję rytmu! ♪
Fineasz: ♪ Oni też czują rytm! ♪
Swampy: ♪ Nie czuję rytmu! ♪
Fineasz: ♪ Ale zapodajesz czad, funkowy bicior! ♪
Swampy: ♪ Nie czuję rytmu! ♪
Fineasz: ♪ Ale czujesz beat! ♪
Swampy: ♪ Nie czuję rytmu! ♪
Fineasz: ♪ Zobacz, wszyscy łapią go w mig! ♪
Swampy: ♪ Nie czuję rytmu! ♪
Fineasz: ♪ Już pora porwać rockiem nowe pokolenie! ♪
Czytelnicy: ♪ Nowe pokolenie! ♪
Swampy i Fineasz: ♪ Porwać rockiem nowe pokolenie! ♪
Swampy: ♪ Bo już nie czuję rytmu! ♪
Kobieta: Ach. Idź już może po ten zespół...
Czytelnicy: ♪ Grać znów umie! ♪
- Swampy: Hej!
Czytelnicy: ♪ Grać znów umie! ♪
- Swampy: Właśnie!
Czytelnicy: ♪ Grać znów umie! ♪
- Swampy: Słuchajcie tego!
Czytelnicy: ♪ Grać znów umie! ♪
Swampy: Woohoo!! Jej!
Hej! Znów czuję rytm!
(W sklepie Fretka zabrała Lindę na zakupy, by kupić jej suknie.)
Fretka: Nie, to nie to.
Linda: Nie wiem czemu każesz mi to robić Fretka! Znaczy, ile razy w życiu widziałaś mnie tak ubraną?
Sklepikarka: Jak wam idzie, drogie panie?
Fretka: Eee… chyba jeszcze szukamy.
Linda: Achh!
Sklepikarka: Zatem, mamy dla was całe zaplecze sukienek do przymierzenia.
Fretka: A my za dużo czasu!
Linda: Och Fretka!
Lawrence: Dobra, zobaczmy! Wskaż drogę uroczej damie, eleganckim skinieniem ręki. Ty i tylko ty jedyna, tu wstaw jej imię. O dobre światło. Co? (Kwiaty zaczęły się palić.) Nie! Nie! Nie! Stój! Pomóż ugasić! Zrób cokolwiek!
Kobieta: (Wyrywa węża ogrodowego.) Och! Cóż, tego jeszcze nie było!
(W garażu)
Lawrence: No to chyba tyle! Nie wszystko jeszcze stracone? Kwiaty ciągle wyglądają ładnie, nie?
Kobieta: Eee…?
(Przychodzą Fineasz i Ferb.)
Fineasz: Tato, jesteśmy!
Kobieta: Bo… dziś jest wasza rocz…
Lawrence: (Przerywa jej.) Proszę, proszę! Już!
Kobieta: Jeszcze nigdy nie dokończyłam numeru. Koniec! Krzyczcie jak przyjdą. (Wchodzi do domu.)
Fineasz: W lodówce jest lazania!
Kobieta: Dziękuje!
Lawrence: Och chłopcy, jest beznadziejnie.
Fineasz: Spoko tatulku, wszystko gotowe. Dawaj Ferb! (Ferb otwiera bramę do garażu, za którą stoją "Miłosie".)
Lawrence: Miłosie?!
(Magazyn Dundersztyca Vanessa odwiedza swojego ojca)
Dundersztyc: Niespodzianka córciu! Wszystkiego najlepszego moja szesnastolatko!
Vanessa: Och, wystarczy!
Dundersztyc: Chodź, zapraszam, zapraszam. Zobacz oprawę, sam to wszystko dekorowałem! To znaczy się większość. A teraz zobacz!
Vanessa: Och, wystarczy!
Dundersztyc: A teraz bez przeciągania (Odsłania kurtynę.) Wielki finał!
Vanessa: Co? Ogromna rakieta?
Dundersztyc: Och nie, to przecież Pepe pan Dziobak! (Pepe się wita.) przywiązany do rakiety. Razem odpalimy naszego wroga wprost do nieba!
Vanessa: To jest, twojego wroga.
Dundersztyc: (Podchodzi do Vanessy z jej notesem w ręce.) Pozwoliłem sobie przejrzeć twój notatnik i zaprosić kilku znajomych. Łącznie z chłopcem o imieniu Johnny. Wokół są serduszka, chyba wiem co to znaczy!
Vanessa: Znajomych? Nie chcę żeby widzieli to! Dla nastolatki! To, to jest dla małej dziewczynki! W ogóle mnie nie znasz!
(Ogniki tworzą scenę)
(W garażu)
Danny: He, he, muszę się przyznać. Nie sądziłem, że znów to założę.
Bobbi: Uuu! Patrz!
Sherman: O nie chłopcy, nie wciskam się w to (Je ciasto)
Danny: Ej, to ciasto ze śmietnika!
Sherman: Co? A miało trafić do kubła?
Bobbi: He, bo tylko do tego się nadaje.
Shermn: Spadaj panie dowciapny!
Bobbi: To właśnie takie aroganckie zachowanie doprowadziło do rozpadu "Miłosiów".
Sherman: Nie, to napięcia spowodowane malejącym gronem fanów!
Danny: Skąd bierzesz takie tekst?
Sherman: Słyszałem w programie.
Bobbi: Widziałeś to? Gdybym ja był taki gruby to...
Danny: Wiecie co, to jest niepoważne, ja stąd idę.
Fineasz: Czekaj! Nie możesz! A mama, a wasi fani?
Danny: Fineasz, doceniam twój optymizm, ale poza tatą...? Daj spokój, fani?
(Słychać krzyki ludzi na dworze)
(Otwiera się garaż i "Miłosie" wchodzą na scenę)
Danny: Wow!
(Magazyn Dundersztyca)
Dundersztyc: I znowu złe przyjęcie! Po raz kolejny ją zawiodłem! No, przynajmniej ty zrobisz bum. (Pepe uwalnia się za pomocą lasera w zegarku.) Ej, nie rób tak! Więc skosztuj mojego lasera Pepe panie Dziobaku! Aaaa! Jeszcze! Pomóż Vanesso! Nie ruszaj się ty! (Pepe popycha Dundersztyca na rakietę, on zaczepia ręką o linę przywiązaną do maszyny.) Czekaj! Nie rób tego!
(U Fineasza i Ferba)
Danny: Wybacz mój przyjacielu, ale musimy zacząć grać, albo będziemy mieć na karku tłum rozwścieczonych fanów!
Lawrence: Nie, nie! Zaczekajcie na Lindę!
Ferb: (Pokazuje reflektorem samochód Lindy.)
Fineasz: To mama!
(W samochodzie)
Linda: Co ci ludzie robią na naszej ulicy? (Dostaje światłem reflektora po oczach.) Hej! Fretka, skarbie co tu się dzieje?
Fineasz: Chodź tato!
Danny: Dobra chłopcy, dajemy, aż się będzie sypać z dachów!
(Magazyn Dundersztyca)
Dundersztyc: Nie, za sekundę zacznie się sypać z dachu!
(Na koncercie)
Sherman: Raz, dwa, trzy, cztery!
(Piosenka: Sprawiłaś, że piękniejszy jest świat)
(Rakieta Dundersztyca startuje, a Dundersztyc razem z nią.)
Dundersztyc Aaaaaaaaaaa!
Lawrence: Linda, tu kochanie!
♪ Wiedziałem to od chwili gdy ♪
♪ spojrzałaś mi w oczy. ♪
Lawrence: Linda, gdzie jesteś?!
♪ I już nie mogłem ♪
♪ bez ciebie żyć. ♪
Linda: (Wychodzi z samochodu) Czy to "Miłosie"?
♪ Nie wiem sam jak ci ♪
♪ powiedzieć to mam, ♪
♪ sprawiłaś, że ♪
♪ piękniejszy jest świat. ♪
(Magazyn Dundersztyca po wybuchu jest cały zniszczony.)
Vanessa: Och! Jej! (Przychodzą goście.)
Johnny: Wow! To najlepszy klimat imprezy w historii. Cześć Vanessa, sama wszystko zrobiłaś?
Vanessa: No właściwie, urządził to mój tata, z pomocą pana Dziobaka. (Pepe odlatuje.) Dziękuje Panie Dziobaku!
(Na koncercie)
Linda: Zrobiłeś to wszystko dla mnie?
Lawrence: No, z mała pomocą.
Fineasz: (Nagrywa rodziców.) Obraz z kamery na ekran i akcja! (Obraz z kamery wyświetla się na wielkim ekranie.)
Danny: ♪ Wznosiłem mury, ♪
♪ by tłumić uczucia. ♪
♪ Wiem jednak, że ♪
♪ traciłem tylko czas. ♪
♪ Zadałaś cios w serce mi, ♪
♪ lecz wdzięczny jestem, bo ty ♪
♪ sprawiłaś, że ♪
♪ piękniejszy… ♪
Danny z Kobietą z Romantykwy: ♪ …jest świat. ♪
Mężczyzna: Moja mama.
Danny: ♪ O tak. ♪
(Ferb błyska reflektorem dając im sygnał do pocałunku.)
Ferb: (Mówi z megafonu.) Na co czekasz? Całuj!
Lawrence: Wszystkiego najlepszego kochanie! (Całuje Lindę.)
(Widzowie wiwatują.)
Danny: Dajcie czadu, niech was usłyszę!
(Magazyn Dundersztyca)
Johnny: Ej Vanessa, czy to twój tata na rakiecie?
Vanessa: Będzie spoko, on często wybucha.
Johnny: No, ale impreza wyszła mu super!
Vanessa: Tak, tak! Rzeczywiście! Dzięki tato, wreszcie ci się udało.
(♪ Nanana ♪
♪ nanananananananana ♪
Danny: ♪ I już nigdy więcej nie rozstaniemy się. ♪
♪ Nananana ♪
♪ nanananananananana ♪)
Dundersztyc: A niech cię panie dziobak! Zaraz, czy to nie "Miłosie"? (Rakieta wychucha.) Aaaaaa!
Danny: Dobranoc, kochani!
Napisy końcowe[]
(Piosenka: To muzyki siła)
♪Jeśli w głębi duszy jest ci źle,
Jeśli marzysz o tym, żeby lepiej poczuć się,
Oddech weź, głowa do góry, smutki pójdą precz.
Przyjaciół zbierz, gitarę chwyć, niech żyje rock and roll!♪
♪To muzyki siła!
Nas tu zjednoczyła!
Wszyscy wierzmy w jej gigantyczną moc!♪
♪To muzyki siła!
Wszystkich zbliżyła!
I niech żyje wielki rock and roll!♪