Fineasz i Ferb Wiki
Advertisement
Fineasz i Ferb Wiki

Fineasz i Ferb szukają starej deskorolki. Okazuje się, że zostawili ją w Anglii. Postanawiają zbudować maszynę która za pomocą zdjęcia potrafi teleportować daną rzecz z każdego zakątka ziemi. Fretka postanawia wykorzystać maszynę by przeteleportować mamę do ogródka. Dundersztyc mści się na mimach zamykając wszystkich w prawdziwych niewidzialnych celach. Wkrótce postanawia zamknąć w celach wszystkich mieszkańców Okręgu Trzech Stanów.

Zdjęcie

(W domu Fineasza i Ferba, chłopcy odwrócili cały garaż do góry nogami, by odnaleźć deskorolkę.)
Narrator: Zdjęcie
Lawrence: (Przez drzwi zagląda do środka.) Czołem chłopcy, chyba słyszałem jakiś hałas?
Fineasz: O cześć tato!
Lawrence: Mam dziwne wrażenie, że coś tutaj kombinujecie. Nie podpowiadaj! Wywróciliście garaż do góry nogami, czy mógłbyś mi powiedzieć dlaczego?
Fineasz: Szukamy starej deskorolki Ferba!
Lawrence: Skarbie! Czy wiesz, że chłopcy wywrócili garaż do góry nogami w poszukiwaniu deskorolki?
Linda: (Z innego pokoju) Tylko niech później posprzątają..
Lawrence: Emm..jasne. Chwila momencik! Czy to ta deskorolka z Brytyjską flagą na spodzie?
Fineasz: Zgadza się!
Lawrence: Postawcie garaż na nogi i chodźcie ze mną. Chyba wiem gdzie jest wasza zguba.
Fineasz: Słyszałeś Ferb! Trzeba posprzątać. (Fineasz i Ferb odwracają garaż.)

(Chłopcy idą do pokoju rodziców, bo tata chce im coś pokazać w komputerze.)
Fineasz: Co chcesz nam pokazać?
Lawrence: (Lawrence szuka czegoś w internecie.) To zdjęcia, które pewien dziarskiego staruszka, które zamieścił na swoim blogu. (Na zdjęciach pojawia się dziadek Fineasza i Ferba z deskorolką.)
Fineasz: Ej to dziadek! Hehe, Ferb pewnie ją zostawiłeś gdy byliśmy ostatnio w Anglii. Już wiem ! Zbudujemy skomplikowaną technologicznie maszynę, która przeniesie do naszego ogrodu cokolwiek z dowolnego miejsca na ziemi!
Lawrence: Po prostu zróbcie nową deskorolkę...
(Głucha cisza)
Fineasz: Eeemm.. kiepski pomysł.
Ferb: Jeśli pozwolisz ojcze wolimy zrobić maszynę.

(W kuchni Linda prezentuje przed Fretką swój meksykański strój.)
Fretka: Jej mamo! Co to za okazja?!
Linda: Umówiłam się Vivian Garcia-Shapiro na meksykańsko-żydowskim festynie międzykulturowym. Może poszłybyśmy razem?
Fretka: Nie pomyślę... więc? Nie!
Linda: dobrze, zrobisz jak zechcesz córeczko! (Wychodzi z domu.

(W ogródku Fineasz i Ferb stoją przy nowej maszynie.)
Fineasz: Na początek zróbmy próbę. Najpierw coś małego. (Do ogródka Buford z jabkiem na głowie.)
Buford: Ej pryszcze patrzcie, założę się, że go nie zestrzelicie! (Ferb robi zdjęcie jakbłka i pokazuje je.)
Fineasz: Mh?
Buford: Mh? Ja to się mówi, strzelił mi fotkę!
(Ferb wkłada zdjęcie do maszyny.) Ale wciąż mam je na głowie, panie Wilhelmtel! (Następnie wszystkie rzeczy ze zdjęcie, łącznie z częścią włosów Buforda przenosi się na platformę maszyny Fineasza i Ferba.) Niezły fryz! Wysoki jeż! (Pepe zjada jabłko.)
Fineasz: Ej, udało się! Teraz coś bardziej złożonego!
Buford: Ja tako jestem, poważnie! (Obok Buforda pojawia się mucha.) Jestem jak cebula! (Ferb robi mu zdjęcie i wkłada do maszyny.) (Buford był na zdjęciu z muchą i dlatego gdy chłopak zostaje przeniosiony przez maszynę łączy się z owadem.) Wow chłopaki, są was całe tysiące!
Fineasz:  Ups, zapomniałem o filtrze muchowym! (Wkłada kolejne zdjęcie.) Spróbujmy jeszcze raz! (Buford powraca do normy) Wybacz Buford, dobrze się czujesz?
Buford: Mam dziwną ochotę na coś śmierdzącego!
Fineasz: Nic mu nie jest! (Buford odchodzi.) Dobra Ferb, ściągnijmy ją zanim dziadek złamie sobie kark! (Fineasz wkłada zdjęcie z dziadkiem na deskorolce i wkłada ją do maszyny.) (tnie obraz by została sama deska i następnie zabawka przypadkowo ze stopami dziadka pojawia się obok chłopców.)

(W Anglii dziadek jedzie na deskorolce.)
Dziadek Ferba: (Maszyna zabiera mu deskę i stopy.) Co jest? 

(W ogródku)
Fineasz: Tak! Hura! (Zauważa stopy dziadka.) Ups!

(W Anglii)
Dziadek: Zaprawdę niebywałe! (Podchodzi babcia) Moje stopy nagle zniknęły!
Babcia: (Wyjmuje zatyczki do nosa.) Mogę znów oddychać! Czuje wrzosy! 

(W ogródku Ferb przycina zdjęcie tak by stopy dziadka z powrotę do niego wróciły.)
Fineasz: Lepiej je odeślijmy! 

(Do dziadka stopy wróciły, ale w odwrotną stronę.)
Dziadek: Wróciły! Ale wyrosły w drugą stronę!  Do prawdy, to nawet całkiem wygodne. (Chodzi do tyłu.) Wreszcie mogę zobaczyć gdzie byłem! Rewelacja!

(W ogródku)
Fineasz: Pora sprawdzić nowy half-pipe! Ej, gdzie jest Pepe?

(W bazie Agenta P)
Major Monogram: (Pepe wchodzi do bazy przez drzwi.) Witaj Agencie P! Całkiem niezłe wejście, proste i bardzo rzeczowe, takie lubię! Do tematu, mamy tu niewielki problem! Odkryliśmy, że wszyscy mimowie w miejskim parku, zostali uwięzieni w prawdziwych, niewidzialnych celach! Wpadliśmy na to późno, ponieważ wszyscy sądzili, że to po prostu dobrzy mimowie (Na ekranie widzać mimy i robota uwięziona w niewidzialnych celach.)
Robot: Ale ja nie jestem mimem, ja jestem robotem!  
Major Monogram: Sądzimy, że to ma jakiś związek z nową maszyną, nad którą pracował doktor Dundersztyc. (Monogram drukuje Pepe zdjęcie Inatora.) To zdjęcie jego nowego Inatora! O tak, wygląda naprawdę wrednie! Lepiej to zniszcz! Powodzenia Agencie P! 

(W ogródku stoi ogromna rampa.)
Izabela: (Przychodzi.) Cześć wam, co robicie?!
Fineasz: Przeprowadzamy eksperyment z mega half-pipeme i nowym foto-telepotrem. Dobra Ferb, zaczynaj! (Ferb zjeżdża z ogromnej rampy.)
Fretka: (Zagląda przez okno.) Hhh! No nie! (Ferb unosi sie w górę.) Aaaach!
Buford, Baljeet i Izabela: Haaaaa!
(Gdy już Ferb jest w powietrzu, Fineasz bierze do maszyny zdjęcie brata i chłopak znajduje się na ziemi.)
Dzieci: Hura!
Fretka: Oj, Caramba! Muszę powiedzieć mamie! Tylko co to było, dokąd ona poszła? (Piosenka Meksykańsko-Żydowski festyn kulturowy)
Żydzi i Meksykanie: Meksykańsko-Żydowski festyn kulturowy!
Żydowsko-Meksykański festyn kulturowy!

O-le!

Mamy kreplach i tostadę,
tate wiesza nam piniatę,
zatańczymy też lambadę,
przeplatając ją czardaszem.
I w butelkos mamy wino,
by na micwę sił starczyło,
więc serdecznie was witamy,
do zabawy zapraszamy.

Meksykańsko-Żydowski festyn kulturowy!
Żydowsko-Meksykański festyn kulturowy!

(Fretka odwiedza Ferstyn.)
Linda: Olé! Jak to miło, że przyszłaś!
Fretka: Mamo, lepiej chodź ze mną! I to zaraz! Fineasz i Ferb zbudo-zbudowali takie coś co-co-ee-coo.. Eh, to bez sensu, znow tylko zaciągnęłabym cię do domu, by się przekonać, że wynalazek chłopców nagle znowu zniknął i znowu pomyslisz, że ze mną jest coś nie tak!
Linda: Historia lubi się powtarzać, prawda! Skoro już jesteś, to się rozerwij! Pogrzechocz sobie!

(W ogródku Buford podchodzi do Fineasza i Ferba ze zdjęciem swojego pluszowego misia.)
Buford: Czy ta wasza maszyna znajdzie mojego misia? Przyniosłem jego zdjęcie!
Fineasz: Mh? Trzeba spróbować! (Wkłada zdjęcie do maszy i za chwile pojawia się obok nich pluszowy miś Buforda.)
Buford: To mój misio! Gdzie znów byłeś? Niegrzeczny miś, założę się, że znowu jechałeś autostopem. Masz szlaban koleszko! Kocham cię! 

(Na festynie Fretka siedzi prz stoisku z meksykańskim jedzeniem tacos.)
Fretka: Mam niewielki problem proszę pani. Zawsze gdy chcę coś pokazać mamie, to coś znika, a ona myśli, że wariuje. I co ja powinnam zrobić?
Vivian: Jeść! Jesteś za chuda! Może maco-burrito?
Fretka: Dzięki!

O to jest Spółka Zło Dundersztyca!
(Pepe spuszcza się na linie z helikoptera do okna Dundersztyca, z którego się odpycha.)
Dundersztyc: (Otwiera okno.) Kto to tak puka? Czy to znowu ta parszywa wrona? (Pepe atakuje Dundersztyca.) Aauu! O, niespodzianka! To Pepe Pan Dzibak! I mówiąc niespodzianka miałem na myśli.. eee..eeee... nic nie wymyślę. (Dundersztyc naciska przycisk i zamyka Pepę w nie widzalnej celi.) Wiesz mi, naprawdę spodziewałem się wrony. Nie żartuje! A tak przy okazji, uwięziłem cię w niewidzialnej celi. Tak owszem, zamknąłem się już kiedyś w nie widzialnej klatce, ale klatka, to przecież nie cela! To część mojego niecnego planu, by pozbyć się mimów z całego świata! Widzisz, nie dawno byłem na spacerze w parku. (Retrospekcja Dundersztyca) Nagle odniosłem wrażenieże wszyscy się na mnie patrzą, i że śmieją się ze mnie, dlatego że faktycznie wszyscy się na mnie patrzyli i śmiali się ze mnie! Nie wiedziałem o co chodzi! Dopiero gdy się obejrzałem, zobaczyłem mima. Przedrzeźnił mnie! To jak chodzę, zacieranie dłoni, moją modliszkową figurę i wtedy postanowiłem się zemścić! Oto mój Mimo-minator! Dzięki niemu w króciutkim czasie mogę uwięzić dosłownie wszystkich mimów z Okręgu wszystkich Trzech Stanów w nie widzialnych celach. Tak, tak, wiem, wiem! Cóż z ironia.     

(Buford, Baljeet, Fineasz i Izabela są w wielkiej wyrzutni.)
Fineasz: Dobra Ferb, gotowi! Odpalaj! (dzieci lecą w powietrze.)
Dzieci: Wooohoooooo!
Fineasz: Wiem jak smakują chmury!
Izabela: Ja wdycham świeży ozon!
Buford: Ja suszę sobie pachy!
(Ferb wkłada zdjęcie przyjaciół do maszyny i wszyscy zaraz pojawiają się na platformie.)
Dzieci: Hehehehehehe! 

(Fretka robi sobie pamiątkowe zdjęcie.)
Fotograf: Powiec Queso!
Fretka: Chwila, moment! (Patrzy na zdjęcie.) Ten ich foto-teleport! Wystarczy tylko, że włożę zdjęcie mamy do tej maszyny, a ona przeniesie ją do chłopców, tak?
Fotograf: Eee.. tak?
Fretka: Hhh! I to coś nie zniknie, dopóki mama tego nie zobaczy, ponieważ będzie w środku! To super dowód! Fineasz i Ferb nareszcie wpadną raz na zawsze! Mogę porzyczyć, dzięki! (Biegnie z aparatem do mamy.)
Fotograf: Ej, to prezent od mamy! (Fretka dobiega do mamy.)
Fretka: Uśmiech! (Robi mamie zdjęcie.) Ach-acha! Ach-acha! Ach-acha! Ach-acha! Ach-acha! Ach-acha! Ach-acha!...
Linda: Och, miło wiedzieć, że dałaś wreszcie chłopcą spokój i zajęłaś się czymś bardziej interesującym.

(W spółce Zło Dundersztyca)
Dundersztyc: Pepe Panie Dziobaku jesteś naprawdę świetnym mimem! Zupełnie jak byś siedział w niewidzialnej cel... Acha! Rzeczywiście! Przecież ty naprawdę siedzisz w niewidzialnej celi! Hahahaha! Trochę już mnie męczy ten dowcip, ale to silniejsze ode mnie! Skoro już sprawdziło się z mimami, postanowiłem zamknąć wszystkich pozostałych mieszkańców w okręgu wszystkich Trzech Stanów w niewidzialnych celach. Hahaha! (Inatorowi zepsuło się autaomatyczne przemieszczanie.) A niech to motyla noga! (Sam wiezie na balkon Inator.) (Pepe wyciągają się z celi.) A teraz ścianę guzik! (Pepe atakuje Dundersztyca.) Dzięki za ból głowy! (Pepe wali go.) Eh, dzięki za siniaka! 

(w ogródku )
Fineasz: Czy wszyscy wyprubowali maszynę?
Buford: Ja odzyskałem misia!
Izabela: Ja odzyskałam lalkę!
Baljeet: Ja znalazłem mojego wujka Malika!
Wujek Malik: Baljeet, byłem własnie na urlopie.
Baljeet: Och! Spędzasz go z rodziną?
Wujek Malik: Spędzałem!
Fineasz Pepe jeszcze nie wrócił! Już wiem, włożę jego zdjęcie i go tutaj przeteleportuje. (Fineasz wkłada zdjęcie Pepe do foto-teleportera.

(U Dundersztyca)
Dundersztyc: Nie, Pepe Panie Dziobaku! Nie włączaj autodestrukcji! (Pepe znika i przenosi się do ogródka Fineasza i Ferba.)
Fretka: No to teraz wpadliście!
Pepe: (Terkocze)
Fineasz: O, już jesteś Pepe!
Fretka:  Ahahaha! Z drogi! No to uwaga! (Wkłada zdjęcie do foto-teleportera.) Teraz was mam!

(Na festynie Linda gra w piñatę.)
Mężczyzna: Dobrze! O jej!  Śmiało! Musi się pani bardziej nieco bardziej przyłożyć! (Teleporter zabiera Lindę do domu.) O Caramba!

(Linda pojawia się w ogródku i z opaską na oczach lata z kijem.)
Linda: Nie ma sprawy!
Dzieci: (Uciekają przed Lindą.) Aaaaa!
Fretka: Tak, udało się ! Mamo, mamo spójrz! (Biegnie za mamą.)
Linda: Gdzie ta piñata? 

(U Dundersztyca')
Dundersztyc: Gdzie on zniknął? Stał dokładnie tutaj i miał udaremnić mój niecny plan, kiedy nagle... A wiec mogę teraz bez preszkód wcielić w życie mój szatański projekt! Juhu!

(W ogródku)
Fretka: Mamo!
Buford: uwaga!
Baljeet: We mnie nie ma cukierków!
Linda: Czy ktoś mi chociaż powie czy ciepło, czy zimno?!
Fretka: Zimno!
Baljeet: We mnie nie ma cukierków!
(Pepe podchodzi do maszyny Fineasza i Ferba i wkłada do niej zdjęcie Inatora Dundersztyca.)
Głos maszyny: Szukam!
Buford: Ja jestem jeszcze młody! 

(U Dundersztyca)
Dundersztyc: A więc... oto niewidzialne cele dla wszystkich! (Inator teleportuje się do ogródka Fineasza i Ferba.) No jasne! A czemu nie! 

(W ogródku Fineasza i Ferba)
Fretka: Mamo patrz! (Rzuca się na Lindę i razem opadają na ziemię.) Mamo patrz! Mamo patrz! (Kij Lindy wypada jej z rąk i trafia w przycisk autodestrukcji Dundersztyca i wszystko znika z ogródka.)
Linda: (Zdejmuje opaskę.) Oczom nie wierzę! Jestem już tutaj?! Z opaskę na oczach trudno ocenić odległość! (Wstaje.) ech! Trudno! Ktoś jest głodny?!  (Pisenka Nie jestem z cukru)
Fretka: A-a-a-a-ale. (całą piosenkę)
Baljeet: Nie jestem z cukru, o nie.
Nie jestem z cukru, o nie.
Chłopakiem jestem i nie jestem z cukru, o nie.
Twa matka ma opaskę, więc nie widzi nic.
Chciała kijem walnąć mnie,
nie jestem z cukru, o nie!

Buford:: Głąb to nie piniata!

Advertisement